Już z rana uderzyły mnie myśli św. Anzelma z II czytania LG: „Dalejże, marny człowieczku! Opuść na chwilę twoje zajęcia, uchyl się nieco od nawału twych myśli. Odrzuć ciążące ci troski, odłóż pochłaniające cię prace. Zajmij się choć trochę Bogiem, spocznij w Nim przez chwilę.” Zauważyłem potem, że te słowa robiły swoje.
W ciągu dnia znalazłem jeszcze trzy dodatkowe okazje, żeby „choć trochę zająć się Bogiem”. Już zupełnie nieważne jest, czy te zatrzymania wniosły coś w moje życie. Ważne jest dla mnie, że one miały miejsce w tym dniu. Przecież chodzi przede wszystkim o Niego.To brzmi może infantylnie, kiedy mówię, że Bóg czuje się opuszczony przez naszą nieobecność. Ta myśl porusza mnie gdzieś od środka. Prawdą jest jednak, że czasami moja obecność przed Nim nie różni się w niczym od nieobecności. Mam tu na myśli modlitwę podczas której zamuję się sobą, własnymi sprawami itp. „Uchyl się nieco od nawału twych myśli!”. W czasie ostatnich rekolekcji zostało wyraźnie powiedziane, że nie trzeba sobie dokładać modlitw, ale zmienić charakter tych, które codziennie odmawiam.