+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Czasami jakieś wydarzenia czy sytuacje, zwłaszcza trudne, kwitujemy: „taka wola Boża!”. Zastanawiam się, co chcemy przez to powiedzieć?
Czasami pobrzmiewa w tym wina samego Boga, a może zwalamy na Niego odpowiedzialność za daną sytuację. Dzisiejsza Ewangelia odsłoniła mi nowe oblicze woli Bożej. Inspirację znalazłem z słowach Jezusa: „Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.” Wola Boża, czyli nie stracić, nie umniejszyć niczego z tego, co zostało mi dane, ale zachować na dzień ostateczny. Każdy z nas tyle przecież otrzymał od Boga! Ile straciłem już z tego, co otrzymałem od Niego? Tę inspirację podbudowała sytuaja, jaka mnie spotkała. Otóż zostałem wezwany do osoby umierającej. W dzieciństwie przyjęła jedynie chrzest, ale dzisiaj wyraziła pragnienie przyjęcia sakramentu pokuty i pojednania. Na łożu śmierci można udzielić wszystkich sakramentów. Od razu zauważyłem, ile ta kobieta ma w sobie życia! Jakże ona bardzo chce żyć! Wskazywała przestrzenie swojego życia: rodzina, dzieci, wnuki, dom… Życie ukierunkowane na bycie dla… Spodobało mi się też sformułowanie, że mając świadomość własnej choroby, chce być godna (po rosyjsku: dastojna!) na moment śmierci. Zaskoczyła mnie swoją dojrzałością, ale jest to chyba przywilej ludzi cierpiących. Zachęciłem ją do nadziei, ale też do gotowości wypełnienia woli Bożej, jakoby ona nie była.