Wieczór jest cząstką dnia. To jednak nie przeszkadza intensywności i różnorodności przeżyć.
Najpierw „atak” jednego proboszcza. Nie wiem, dlaczego nie puściłem tego płazem. Mój charakter nie pozwala mi na to, ale wiara… mogła przecież zadziałać! Oj, słaba moja wiara! Dalej piękne spotkanie z ludźmi, których już jakoś znam od dłuższego czasu. Postawiłem na obecność! Później chłodne pożegnanie. I ta moja obojętność, która jakoś mnie przeraża, ale… jest ona formą oczekiwania poprzez cierpliwość. Dla człowieka usprawiedliwianie jest rzeczą normalną, ale nie w tym miejscu chłopie! (myśl dla siebie). Wszystko jednego wieczoru podczas urodzinowej uroczystości. Od chwili nic nie zależy! Od człowieka zależy chwila. Dalsza część wieczoru była kontynuuacją wczorajszych przeżyć. Zupełnie inne osoby, miejsce, ale ta sama esencja. I to wszystko jednego wieczoru. Czy od jednej chwili może zależeć wszystko? Boję się myśleć mając na uwadze tak wielką różnorodność przeżyć.