+48 606 283 414 larafal@interia.pl

„…cierpienie przynależy do ludzkiej egzystencji. Pochodzi ono z jednej strony z naszej skończoności, a z drugiej strony z ogromu win, jakie nagromadziły się w ciągu historii i jakie również obecnie bez przerwy narastają. Oczywiście należy robić wszystko, co w naszej mocy, aby ciepienie zmniejszyć: zapobiec, na ile to możliwe, cierpieniom niewinnych, uśmierzyć ból, pomagać w przezwyciężeniu cierpień psychicznych. (…). Tak, musimy zrobić wszystko dla pokonania cierpienia, ale całkowite usunięcie ze świata nie leży w naszych możliwościach – po prostu dlatego, że nie możemy zrzucić z siebie naszej skończoności i dlatego, że nikt z nas nie jest w stanie wyeliminować mocy zła, winy, która – jak to widzimy – nieustannie jest źródłem cierpienia” (SS 36). Cierpienie można postawić na równi z jedzeniem i piciem. Ono przynależy do egzystencji człowieka. Jest właściwe człowiekowi. Celowo nie skupiam się na owocach przeżytego cierpienia, żeby nie umniejszyć jego wartości. Pochodzi ze skończoności… ogromu win… Jedno i drugie stanowi o mnie! Czy obrona przed cierpieniem jest zanegowaniem skończoności? W jakimś sensie tak: teoria „raju na ziemi” dla wielu przybiera postać praktyki życia. Czy zniekształceniu podlega również ogrom win, moich win, które bombardują dzieła miłości? Tak, zniekształceniu podlega ogrom „moich” win, ale nie win w ogóle. Zresztą chyba mało ludzi, napewno mniejszość społeczeństwa, zastanawia się nad konsekwencją własnego grzechu w powiązaniu ze złem na świecie. Usprawiedliwianie siebie jest w modzie, jest trendy. Chyba nie będzie chwaleniem się, jeśli stwierdzę, że mój grzech powoduje lawinę zła w świecie. Nie ma w tym nic z przesady, jest w tym wiele ze mnie. Jakże nie cierpieć? Czemu tak bardzo boimy się cierpienia? Ono nie jest smaczne! Nie jest nastrojowe! Nie jest miłe! Nie jest sympatyczne! Człowiek, który przeżył cierpienie i który zyskał z cierpienia, nie ma gotowca na doświadczenie cierpienia. Wobec oblicza cierpienia zawsze będzie reagować w sposób ludzki. Może będzie się poddawać cierpieniu w spokojny sposób, ale nigdy nie będzie go pragnąć, szukać, żądać… Można złagodzić ból, ale nie da się wyeliminować cierpienia. To drugie zawsze będzie walką z wiatrakami! Ono prędzej czy później dopada człowieka. Ciepienie nie depta nas, ale z poczwarki czyni motyla. Ten proces nie może nie boleć!