+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Przed świętami organizuje się w parafiach dzień pokuty. Do większych wspólnot są zapraszani kapłani z innych parafii. Przypadło mi dzisiaj jechać do Kokszetau. Towarzyszyły mi dwie osoby, w tym jedna z naszych parafianek. Postanowiły przeżyć pustynię we Wspólnocie Błogosławieństw. Nasza parafianka tłumaczyła, że to w ramach przygotowania do Bożego Narodzenia. Jestem pod wrażeniem! Dodatkowym powodem mojej fascynacji jest to, że osoba ta zostawiła swoją rodzinę: męża i trójkę dzieci. Spotykam się tutaj z orgomnym pragnieniem bycia dla nich nie tylko na miarę ich potrzeb, ale na miarę miłości. Żeby żyć dla tej miłości, trzeba od czasu do czasu zostawić wszystko i oddalić się… Być we wspólnocie to już dużo! Żyć dla wspólnoty to powołanie! Jak się patrzy na lokalny Kościół przed świętami, to gdzieś tam głęboko w człowieku pojawia się radość z dojrzałego podejścia do religijnych wydarzeń. Jakoś nie zauważa się przerostu formy nad treścią, dekoracji nad istotą. Wszystko jest we właściwych proporcjach. Nie poświeca się wiele czasu na gotowanie, sprzątanie czy dekorowanie. To zajmuje kilka chwil. Jeśli mowa o przygotowaniu, to koncentruje się ono wokół duchowych wymiarów. Spowiedzi też były duchowym przeżyciem. Przygotowane… Wziąłem ze sobą książkę „Różaniec wyzywolenia”. Otrzymałem kilka egzemplarzy od kolegii z Ukrainy. Pod wpływem świadectw, sam zacząłem odmawiać tę modlitwę. Kryje w sobie niespotykaną siłę. Nie potrafię jej wyrazić, ale często wracam do tej modlitwy jak głodny do jedzenia. Jednemu z penitentów zaproponowałem lekturę na czas pobytu w kościele. Kiedy osoba ta wróciła do mnie ze łzami w oczach, postanowiłem ofiarować jej tę książkę. Odpowiedziała mi wówczas, że modliła się o dobrą modlitwę i coś takiego ją spotkało.