+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Czasami spotykam się z wątpliwością bądź zauważam ją u siebie, jaki sens ma spowiedź jeśli powtarzam jedne i te same grzechy. W momencie tej refleksji mam na uwadze całą naukę teologiczną o sakramencie pokuty i pojednania, ale zdarzają się chwile braku tej świadomości, a przez to sprowadzenia spowiedzi do powierzchni. Sęk tkwi w postanowieniu poprawy. Uświadomiłem to sobie podczas katechezy dla kandydatów do chrztu świętego. Już w samym sformułowaniu tkwi paradoks. Jak można spowiadać kandytada do chrztu świętego? Zaraz wyjaśnię! Czym jest postanowienie poprawy? Mianowicie usunięciem wszelkich przyczyn i powodów do grzechu. Chodzi więc o radykalne wyeliminowanie czy zniszczenie materiału sprawczego. Werbalne zapewnienie poprawy jest zbyt słabe, niewystarczające. Potrzeba bardziej radykalnego podejścia. Pod płaszczem tej praktyki kryje się głęboka wiara w uzdrawiającą moc sakramentu pokuty. Boże uzdrowienie nie przychodzi ad hoc. Ono odbywa się przy współpracy człowieka. „Łaska nie wrona, na płocie nie siada.” (bp Gerard Bernacki) Owo powiedzenie odsłania prawdę, którą chcę uczynić swoim zadaniem. Wracając do spowiedzi kandydatów do chrztu świętego? Dopatruję się tutaj pewnego rodzaju konfliktu interesów bądź skrupulatnego podejścia, a może – i to mnie przekonuje – troski o łaskę zbawienia. Otóż troje z kandydatów przyjmowało sakrament chrztu św. pod warunkami. Co to oznacza? Mają wiedzę, że ktoś ich ochrzcił w dzieciństwie, ale jest wątpliwość pod aresem tego faktu, prawidłowości działania czy użytej materii. Zaleca się spowiedź w przypadku gdyby chrzest był nieważny. Szfarz sakramentu podczas chrztu nosi intencję, że obecna czynność jest nieważna w przypadku ważności pierwszego chrztu.