+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Każdy dzień dostarcza nowych wyzwań. Najgorsze są te nieoczekiwane i trudne same w sobie. W tym miesiącu skierowanie na praktykę do naszej parafii otrzymał jeden z seminarzystów. Chłopak wydawał się być konsekwentny, zasadniczy, spokojny. Szybko okazało się, że to jedynie maska. Jeden z naszych pracowników podsumował go następująco: „kleryk z charakterem”. W tutejszej mentalności określa się w ten sposób ludzi, którzy wymagają większej cierpliwości. Ogniem zapalnym była sprzeczka, do której doszło pomiędzy nim a pracownikiem. Kleryk poskarżył się na niego przede mną. „Zróbcie porządek z swoimi pracownikami”. To ja miałem czuć się winny całej tej sytuacji. Jakich ludzi przyjąłem do pracy?! Wiem, że nie są święci. Ja też nie jestem. Próbowałem mu wyjaśnić, że on też nie jest. Posłużyłem się przykładami, które zauważyłem u niego podczas praktyki. Myślałem, że przemyśli sprawę. Nie podniosłem też wrzawy z tego powodu, ponieważ w przypadku emocji, a te raczej nie opadły od razu, za wiele się nie zdziała. Nie spodziewałem się, że kleryk porzuci placówkę i bez pożegnania wyjedzie.