+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Dzisiaj trzeba mi trzeci razy jechać do Astany, a w niedzielę czeka mnie czwarty. Kiedy tak porachuję te wyjazdy, to te majowe oddają za cały pobyt w Kazachstanie. Dla dzieła warto podjąć wszelkie atrakcje i trudy związane z podróżowaniem. Mam tylko nadzieję, że nie przylepią mi etykietki: „kapłan Jojada” (Jo jada), albo nie zasugerują, żeby na 25 – lecie kapłaństwa wypisać na obrazku słowa: „lasów Libanu nie starczy na paliwo”. Czyż nasze życie nie jest podróżowaniem, a wiatyk pokarmem podróżującego? Słowo „wiatyk”, którego używa się w języku chrześcijańskim, nie oznacza już ostatniej Eucharystii, a więc tej, którą otrzymuje się tuż przed śmiercią. Jego znaczenie jest o wiele szersze. «W sekwencji Lauda Sion chleb eucharystyczny jest nazywany „pokarmem podróżujących” (cibus viatorum), ponieważ podtrzymuje przy życiu w czasie całej ziemskiej wędrówki, a nie tylko w chwili przechodzenia do nowego życia. Dlatego właśnie liturgia dostrzega w epizodzie związanym z Eliaszem symbol Eucharystii. Oto prorok Eliasz, znużony długą wędrówką i prześladowaniem, położył się, gdyż zapragnął śmierci. W pewnej chwili zobaczył anioła, który ukazał mu podpłomyk i powiedział do niego: „Wstań, jedz!”, i ponownie rzekł do niego: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga”. Eliasz wstał, zjadł i „umocniony tym pokarmem, szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb” (por. 1 Krl 19, 1 – 8)». Co stanowi drogę do „mojej” góry Horeb? Astana? Nowy kościół w Szchucińsku? Świętość? Niech te pytania pobrzmiewają i będą moimi przystankami, przy których odpocznę i będę wypatrywać „kolejnego celu” do Celu…