+48 606 283 414 larafal@interia.pl

W wielkiej firmie pracował człowiek, który był zachwycony jej właścicielem, co więcej, miłował go ponad wszelką miarę. Pewnego razu, a było to przed urodzinami właściciela, chciał mu zrobić prezent. Zanim jednak doszło do jego wręczenia, poprosił swoich kolegów z pracy – oczywiście, w wielkim sekrecie – aby i oni złożyli swoje podpisy na prezencie. Tak więc ostatecznie prezent, jaki otrzymał właściciel, był prezentem od wszystkich pracowników, a zatem znakiem dobroci i miłości wszystkich, chociaż w rzeczywistości zapłacił za niego tylko jeden człowiek. Czy w przypadku ofiary eucharystycznej nie jest dokładnie tak samo? Jazus uwielbia i bezgranicznie kocha Ojca Niebieskiego. To właśnie Jemu, każdego dnia i do końca świata, chce ofiarować najcenniejszy dar, jaki można sobie wyobrazić: dar ze swojego życia. W czasie mszy świętej zaprasza On wszystkich swoich „braci” do podpisania się pod tym darem, aby został on złożony Bogu Ojcu jako dar składany przez wszystkich Jego synów. Co było dzisiaj moim podpisem? Te kilka kropel wody, które mieszają się w kielichu z winem… Słowo Amen… Dobrze wiem, że złożony podpis jest pewnego rodzaju zobowiązaniem, które mam obowiązek respektować. Oznacza to, że wychodząc ze mszy świętej, powinienem nadal czynić dar miłości dla Ojca i dla braci. W ten sposób moje życia ma szansę stać się jedną wielką eucharystią, czego nie mogę powiedzieć o sobie w dniu dzisiejszym. Zabrakło miłości do brata…