+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Bywają dni, kiedy trzeba mi walczyć o zachowanie miłości w relacjach z innymi. Powodem tego jest nastrojowość, która przychodzi do człowieka w roli niechcianego i nieproszonego gościa. Trudne są dni, kiedy ów gość pojawia się w domu. Tym razem przyszło mi zmierzyć się z nastrojowością moich domowników. Daleki byłem od dezercji, ale też nie wykazywałem się heroicznością. Odczuwałem w sobie pragnienie, żeby wywalić kawę na ławę i nazwać rzecz po imieniu. Dałbym w ten sposób upust napięciu, które narastało we mnie przy każdym spotkaniu. Trzymała mnie w ryzach przedziwna świadomość. Nie chciałem dopuścić do głosu strategii, że na miłość trzeba sobie zasłużyć. Modliłem się w duchu o wytrwałą cierpliwość dla siebie. Dałem się przekonać, że nic nie może przysłonić miłości. Wiem, że dzięki Eucharystii odziedziczyłem tę świadomość. Przeżycia były na tyle silne, że zasłoniły zajęcia dnia. Bywa, że człowiek jest pośród swoich zajęć z walką w sercu.