+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Jego przejawem jest rozgoryczenie, oburzenie i rozczarowanie. Co o nim wiem? Jest szkodliwe i niszczące dla mojego serca. Jest to skarga dobywająca się z serca, które czuje, że nigdy nie otrzymywało tego, co mu się należało. Szemranie samo się napędza i samo w siebie jest wymierzone. Kiedy w nim tkwię, tracę spontaniczność i nawet radość nie może spowodować we mnie radości. Radość i uraza nie mogą istnieć obok siebie. Kiedyś, gdy powiedziałem przyjacielowi o własnej nędzy, poprosiłem go tym samym o pomoc. „Nie ma czasu”, „nie ma dostępu do środków komunikacji albo zwyczajnie zapomniał o mojej nędzy”. Jednakże co chwila przyłapywałem go na kontaktach z innymi. Przypomniawszy sobie o mnie, rzekł: „Witaj, przyłącz się do nas, miło Cię widzieć, tęskniłem za tobą”. Byłem tak rozgoryczony, że nie miałem ochoty dalej rozmawiać. Naraz obudziły się we mnie wszystkie moje wewnętrzne skargi, że nie jestem akceptowany, lubiany, kochany. Usunąłem go z listy swoich kontaktów. Nie byłem w stanie rozmawiać. W jednej chwili i jego radość stała się źródłem rozgoryczenia. Mój duchowy mistrz Henri widzi trzy rozwiązania dla tego zagubienia. Pierwsza – Nie mogę się narodzić na nowo „z dołu”; to znaczy dzięki swojej własnej sile, umysłowi, psychicznym intuicjom. „Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam narodzić się z góry” (J 3, 7). Druga – ufność. Ufność jest głębokim wewnętrznym przekonaniem o tym, że ojciec chce, abym powrócił do domu. Trzecia – wdzięczność. Wierze musi towarzyszyć wdzięczność – przeciwieństwo rozgoryczenia. Wdzięczność wychodzi poza „moje”, „twoje” i sięga prawdy, że całe życie jest czystym darem. Widzę dwa rozwiązania. Pierwsze – Janowe. Drugie – praktykowanie świadomości o swojej niezdolności do tego rodzaju relacji.

Obraz winnicy z dzisiejszej Ewangelii jest obrazem darów, jakie otrzymałem, w tym przyjaźni. Ten dar dał mi Bóg niejako w dzierżawę. Niestety dzierżawcy z Ewangelii nie zamierzają oddać właścicielowi winnicy jego należności. W efekcie znieważali a nawet zabili wysłańców właściciela. I ja jako dzierżawca tak bardzo poczułem się właścicielem, że przegapiłem wiele okazji do przyjęcia łaski i pomnożenia jej. Dla oczyszczenia cierpienie było koniecznością!