Byłem dzisiaj na cmentarzu w Chorzowie Starym. Po raz kolejny nawiedziłem miejsce upamiętniające Sługę Bożego, ks. Jana Machę. Jest to grób bez ciała. Po tym jak został ścięty, ciało zostało wywiezione do obozu i tam spalone. Ale prosił, żeby takie miejsce powstało. Na pomniku można przeczytać, jaka myśl temu przyświecała.
I tak sobie pomyślałem w drodze tam:
Kim jest święty? To ktoś, kto myśli o sobie, tak jak pomyślał o nim Bóg. Jeśli tak myśli o sobie, to myśli w ten sposób o wszystkim, co w życiu otrzymał i kto został mu powierzony. To jest fundament!
Przyświeca mi ta myśl, która przy tym pomniku staje się moją osobistą intencją. Przy kim można stać się świętym? Jeśli w moim otoczeniu są ludzie, którzy myślą o sobie po swojemu… Co gorsza myślą o sobie tak, jak inni o nich myślą. Co za tym idzie? Zniewolenia, skorumpowania… Jak to pięknie określi Dostojewski w książce pt. „Bracia Karamazow”: ludzie bez twarzy i bez celu w życiu. Przy kimś takim nie ma szans, żeby stać się świętym. Trzeba się uchwycić solidnego ogniwa.
Ks. Jan Macha myślał o sobie tak, jak pomyślał o nim Bóg.