+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Czasami przypisuje się komuś dewotyzm. „To dewotka!” – słyszałem o kimś, albo sam się w ten sposób wyrażałem. Działo się to najczęściej w sytuacjach styku z dysproporcją, zderzeniem z dwoma przeciwstawnymi sobie postawami: z jednej strony nabożnością, a z drugiej jawną słabością. Rdzeniem słowa dewotyzm, dewotka – jest „devote”, czyli „nabożnie”, „nabożna”. W ciągi historii słowo to miało pozytywne lub negatywne zabarwienie. Częściej spotykałem się z rozumieniem przytoczonym, a więc negatywnym. Doświadczenie Kazachstanu stało się przedsionkiem dla ciepłego zabarwienia tego słowa, głębszego, uprzedniego. Pojmowanie określenia „nabożnie” przez wielkich autorów średniowiecza zostaje związane z wewnętrzną sferą życia człowieka. Już nie bywa ono odnoszone do czysto zewnętrznych praktyk, ale wiąże się z pewnego rodzaju głęboką dyspozycyjnością serca człowieka. Zdaniem św. Bernarda, wskazuje ono na „wewnętrzny zapał duszy rozpalony ogniem miłości”. Każdy, kto przez moment rozmawiał z naszą babą Galą, przekonuje się o istnieniu pozytywnego oblicza „devote”, nabożności. Piękno Kazachstanu wyraża się w tym, że zachował nieskazitelność dziedzictwa. Nawet jeśli zostanie to utracone, to pozostanie pamięć spotkania się z tą formą.