+48 606 283 414 larafal@interia.pl

W środy sprawujemy Eucharystię w języku polskim z racji sporej liczby naszych rodaków w Kokszetau. Patrzę na zgromadzonych i widzę, że nikt z nich nie zna polskiego. Najpierw przeprosiłem ich, że będzie w języku, którego nie rozumieją. W czasie liturgii Słowa poprosiłem o mszał rosyjski i do końca odprawiałem po rosyjsku. Po Eucharystii rozmawiałem z diakonem Elmarem o tym, że trzeba nam rezygnować z bezzasadnych zwyczajów. One działają jak klapki na oczy i uszy, które są zmysłami serca. Widzę, że gorliwość w zabieganiu, aby moja Ukochana nie czuła się opuszczona, nie jest wyłącznie sprawą refleksji, ale stała się stylem bycia. Postawiłem się w roli uczestników. Cóż za sens być przy Ukochanej i nie móc z nią porozmawiać, jeśli mam Ją tuż obok siebie, na wyciągnięcie ręki. Brak niwelowania barier przy oczywistych możliwościach i środkach do ich usuwania, jest w pewnym sensie opuszczeniem. Proces wzrastania w świadomości bycia kochanym polega m.in. na uzupełnianiu braków w sobie i w swoich odniesieniach. I najlepsze jest w tym to, że tutaj nic nie dokonuje się ze mnie, ale wszystko jest łaską. Moje dzielenie oddaje jedynie Boże działanie. Wieczorem nawiedził nas św. Mikołaj. Świetnie mówił po rusku. Święci to poligloci! Uśmialiśmy się po pachy. Walorem pracy misyjnej jest również to, że nie brakuje śmiechu i humoru, ale wręcz jest tego pod dostatkiem. Spotkanie z Mikołajem miało przejrzysty układ. Kto odpowiedział na pytanie, otrzymywałam pakiet. Siostry znalazły się w pierwszej trójce, a potem długo długo nic, po nie było chętnych na odpowiedź. Podsumowaliśmy tę część: „siostry dostały paczki i przestały myśleć”. Do innych radości należą wpadki językowe. Tu już jest całe mnóstwo sytuacji, które trzeba by pewnie przelać na papier. Pisałem ogłoszenia, z których wynikło, że zapraszam parafian do pomocy w przygotowania zupy zamiast stajenki. Ważne jest, żeby przeżywać swoje życie z otwartym i radosnym sercem. Rezygnacja z przyzwyczajeń i humor są na to dobrym sposobem.