+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Najważniejsze w sformułowanych przez Jezusa zasadach upomnienia braterskiego jest słowo, które moglibyśmy pewnie łatwo pominąć w tym tekście. To słowo brzmi „idź”. Nie „wołaj do siebie”, ale „idź”.
„Idź”. To znaczy: zobacz, jak ten człowiek żyje. Zobacz, w jaki sposób żyje. Spróbuj wejść w jego życie. Mówi się czasem: „spróbuj wejść w czyjeś buty”. To znaczy: zobacz realia, w jakich funkcjonuje drugi człowiek. Dopiero jak się wejdzie w ten drugi świat, to wtedy można zobaczyć, czy ma się powód do upomnienia.

Pamiętam jak w pierwszym roku mojego kapłaństwa prowadziłem lekcje religii w 4 klasie liceum. Był tam młody chłopak, który podczas tych lekcji był największym rozrabiaką. Po pierwsze rzadko przychodził, a po drugie – jak już przyszedł, to nie wiadomo było, czym się to skończy. Tak naprawdę nie mogłem go znieść.
Na przerwach podchodziłem do niego i rozmawialiśmy. Z czasem dowiedziałem się o dysfunkcjach, jakie panowały w jego domu (pijaństwie, odsiadce ojca w więzieniu). To był moment, w którym od razu przeszła mi ochota do upominania tego chłopaka za cokolwiek. Już nigdy nie miałbym tego doświadczenia, gdybym do niego nie podszedł i nie porozmawiał z nim.

„Idź”. Jeśli chcesz kogoś upominać, to rób to w jego świecie. Nie wołaj go do siebie.
Jezus nie zachowuje się jak dyrektor jakiegoś przedsiębiorstwa, który woła ludzi do siebie na dywanik. Upomnienie jest uczynkiem miłosierdzia co do duszy („błądzących upominać”). A miłość zakłada to, że jesteś ciekaw drugiego człowieka, jego życia i jego sytuacji. Dopóki go nie poznasz, nie ośmielasz się go upominać. Idź. I rób to w cztery oczy.