+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Oto muszę systematycznie demaskować, wystawiać na światło nadprzyrodzone tego ducha ludzkiego, tę „hydrę siedmiogłową” i poszczególne jej poruszenia. Równocześnie wnikać coraz głębiej w postawę łaski i realizować ją. Od tego zależy wszystko w moim życiu. Uświadomiłem sobie znowu jasno, że bez świętości – wszelki trud duszpasterski w moim życiu jest daremny. Nie można inaczej budować królestwa Bożego jak poprzez własną świętość. Jeśli nie jestem święty, to wszystkie moje władze i zdolności, i dobre uczynki służą nie Bogu, ale są pożerane przez Molocha własnego „ja”. Być świętym – to znaczy wbudować siebie w królestwo Boże i oddać się Bogu jako narzędzie. Jeżeli to zadanie zostanie nie wykonane, pozostawione na uboczu – wszystko staje się złudzeniem. (…) Ufam, że tym razem już Niepokalana zwycięży we mnie. Że już nie zejdę na manowce, że już pozostanę przy jedynie skutecznej metodzie budowania królestwa Bożego przez własne umieranie i wzrastanie w Chrystusie – przez Niepokalaną! Z tą „hydrą siedmiogłową” prowadzimy swój codzienny bój, który powinien trwać nieprzerwanie, od świtu aż do nocy. Bo jeżeli nie walczymy, to znaczy że jesteśmy w mocy naturalnego „ja”. Jeżeli go nie widzimy w sobie, to zły znak. Oznacza to, że jesteśmy w jego mocy, jesteśmy przez niego niesieni. Aby dostrzec swoje „esse naturale”, trzeba być poza nim, trzeba się z niego wyzwolić. Trzeba mu odebrać swoje „ja”, aby z nim stanąć w „esse supernaturale” (Byt nadprzyrodzony). (por. ks. Franciszek Blachnicki, Rekolekcje więzienne, Kraków 2009, s. 44-45, 52).