Największą nędzą jest być „niekochanym, niechcianym, pozbawionym opieki.”
„Jezus zawołał donośnym głosem: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?… A Jezus jeszcze raz zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. Zamierzam teraz powiedzieć bluźnierstwo, ale potem to wytłumaczę. Jezus na krzyżu stał się ateistą, kimś bez Boga. Są dwie formy ateizmu: aktywny lub dobrowolny ateizm tych, którzy odrzucają Boga, oraz bierny lub doświadczany ateizm tych, którzy są odrzuceni (lub czują się odrzuceni) przez Boga. W obu formach mieszczą się ci, którzy są „bez Boga”. Pierwszy rodzaj to ateizm obciążony ludzką winą, drugi jest ateizmem cierpienia i ekspijacji.” (Raniero Cantalamessa, homilia na Niedzielę Palmową).
Słowa radykalne… Prawda o mnie? Często prześladują mnie uczucia i myśli o odrzuceniu. Bywa, że przekonuję się do nich, tonę w nich. Stąd uczucie całkowitej alienacji. Te prześladowania są jak myśli zabójcze! Dotyczą zakresu wewnętrznego człowieka, a więc prawdy o istnieniu Boga. Moje odrzucenie zrodziło się na gruncie ludzkim, ale sublimuje na płaszczyznę duchową. Nie mam wątpliwości co do istnienia Boga, ale mam czasami wrażenie, że On stoi obok, jakby z założonymi rękami, jest widzem… Takie patrzenie na Boga jest zabójstwem Boga. Wiem, kim Bóg nie jest, ale czy wiem, kim On jest. Jestem w jakimś sensie ateistą. Doświadczam odrzucenia, opuszczenia… Nie mogę jednak nazwać swojego doświadczenia ateizmem ekspijacji.