+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Może się wytworzyć takie przekonanie, że my cały czas pracujemy dla Boga. To jest bardzo dobre, ale trzeba się zawsze pytać: czemu to ma służyć? Przyświeca temu jedyny cel: doprowadzić tych ludzi do Boga! Pytanie jest zasadnicze: czy ja chcę sam być takim? Pierwszym? Bóg tak naprawdę nie potrzebuje mojego działania. Bóg potrzebuje mnie!!! Mówi do mnie dzisiaj: „Nie potrzebuję twojego działania, bo zawsze jest coś do zrobienia. Ja potrzebuję Ciebie!”. On nie potrzebuje mojego działania. Potrzebuje mojej miłości. Bóg chce mnie posiąść. Zastanawiam się nad tym wszystkim i zaczynam powoli widzieć, w jakim utknąłem miejscu. Obawiam się, że jest nawet gorzej niż myślę. Nie jestem sercem w działaniu i byciu. Jak można dobrze służyć, jeśli się nie jest? Być może przesadzam. Czuję jednak, że moja diagnoza jest trafna. Bóg najbardziej potrzebuje mnie, mojej obecności. Tego też potrzebuje świat. Świat potrzebuje świadectwa, że życie z Bogiem jest ciekawe, przynosi szczęście. Przypomina mi się postać Matki Teresy, która za wiele nie mówiła, a jednak nikt nie ma wątpliwości, że życie z Bogiem w jej wydaniu było ciekawe. W tym momencie jeszcze bardziej rozumiem, że jestem dzisiaj tym księdzem, który potrzebuje dwie godziny adoracji. Wracam myślami do wieczora dnia wczorajszego. Wdałem się w dysputy i nie zdobyłem się na to, żeby odejść pierwszym od stołu, a miałem obiecaną modlitwę do spełnienia. Jak łatwo się rozgrzeszyłem z tego?! Jeśli dzisiaj nie wrócę do swojej modlitwy, nie mam prawa mówić o życiu duchowym. Jeśli nie jestem u źródła, to moje życie staje się kultem. Mogę być przekonany, że mój kult jest najlepszy, ale co z tego? „Nie znam Was” – nigdy nie słyszałem tych słów tak wyraźnie pod swoim adresem, jak dzisiaj. Jadam z Tobą, w Twoje imię wyrzucam złe duchy, a Ty mnie nie znasz… czuję pokój w sercu… zastanawiam się, co jest jego korzeniem… żadne zadowolenie… radość z tego, że znalazłem siebie, prawdę o sobie… Czym jest modlitwa? Rozmowa człowieka z Bogiem. Tak naprawdę to ja jestem najbardziej aktywny w tym dialogu. Modlitwa jest jakąś formą życia z Bogiem, która się rozwija. Tak, jak w przypadku życia cielesnego, tak też jest z życiem duchowym. Niemożliwy jest zastój, bo inaczej zaczynam karłowacieć. Śmiercią księdza jest zastój! Są pewne prawa rozwoju modlitwy. Trzy kierunki: 1. na modlitwie coraz bardziej ważniejszy staje się Bóg, a nie człowiek; 2. ta modlitwa staje się coraz prostsza, modlitwą dziecka („Na modlitwie nie chodzi o to, żeby dużo mówić, ale dużo kochać” – św. Teresa z Avila); 3. Ona przestaje być czynnością intelektualną, a zaczyna przechodzić na całe moje życie. „Modlitwa to przyjacielskie przebywanie z Bogiem, z Tym, o którym wiem, że mnie kocha” (św. Teresa z Avila). W tym momencie moje serce wypełnia wdzięczność, że dane mi było usłyszeć te słowa. Dziękuję! Co można robić w czasie tej modlitwy? „Dla mnie modlitwa to poryw serca, to proste spojrzenie ku niebu, okrzyk radości i miłości” (św. Teresa z Avila, rękopis c). W tej definicji zawarta jest cała teologia modlitwy. Tutaj dochodzę do tego, czym jest modlitwa. Może dlatego, dotychczasowa moja modlitwa, była taka nudna i nieciekawa. Największa bomba, jaką możemy dać światu to ta, że Bóg mieszka we mnie. W modlitwie Bóg chce mi powiedzieć, że mnie kocha. To jest wszystko, co Bóg chce mi przekazać! Niesamowite są dla mnie te odkrycia. Wszystko wydaje się takie proste i oczywiste, ale czemu ono nie jest takie na co dzień? „Wiara jest jedynym środkiem zjednoczenia z Bogiem!” (św. Jan od Krzyża). Podążam za tym, co czuję teraz w sercu. Jak wiele te słowa, które słyszę, wyzwalają we mnie wspaniałych myśli i uczuć. Są to tylko słowa o modlitwie, a cóż dopiero może uczynić ze mnie modlitwa, o której tyle słyszę. Jestem przekonany do prawdziwości tej drogi… jak nigdy dotąd! Trochę boję się tego czasu w ciszy, który zaraz nastąpi. Boję się tego, co będę robić przez ten czas. W tej bojaźni jest też sporo tęsknoty…
Bezinteresowność św. Teresy. Jeden akt czystej miłości jest dla Boga ważniejszy niż wszystkie inne dzieła razem wzięte (por. św. Jan od Krzyża). Miłości nie mierzy się wielkością czynu, ale wielkością oddania siebie. Dzisiejszy dzień służy oczyszczeniu kontaktu z Bogiem, oczyszczeniu intencji. Wracam myślami do tej modlitwy w ciszy, którą przeżyłem przed obiadem. Myślę, że mogę użyć tego słowa: „przeżyłem”. W zasadzie skupiłem się na stawaniu w obecności Boga. Nic więcej nie robiłem. Starałem się stanąć przed Bogiem. Jakże wiele wysiłku kosztowała mnie ta czynność! Co chwila cisnęły się jakieś myśli, dopadał mnie sen, nudność… Walczyłem uporczywie z tym natręctwem… w pewnym momencie zacząłem walczyć skutecznie… moja walka przekształciła się na modlitwę Jezusową… Jezus, Jezus, Jezus… skutecznie rozbijał te wszystkie natarczywe myśli. Taka była moja modlitwa… zauważyłem, że łatwiej było mi się skupić na Eucharystii i ten czas później był jakiś inny… jeśli czynię akt zawierzenia Bogu, to jest to racja mojego bycia tutaj! Nie chodzi o to, żeby zwiększyć ilość modlitwy, ale żeby ją oczyścić. Modlitwa w ciszy jest wymagająca. Ona każe odłożyć te wszystkie interesy z Bogiem. W Biblii znajdujemy taką modlitwę (por. Mk 5, 27-34). Gdzie w tym fragmencie jest mowa o takiej modlitwie? Tą kobietą jest każdy człowiek. Kobieta w PŚ jest symbolem duszy ludzkiej. Upływ krwi oznacza utratę życia duchowego. Ta kobieta próbowała różnych form leczenia. Ona usłyszała kiedyś o Jezusie. Podjęła tę szczęśliwą decyzję, że poszła Go szukać. Zauważyła, że ciężko jest dotrzeć do Niego. Kiedy dotknęła się Jego płaszcza, stało się coś niezwykłego. Coś od Niego przepłynęło do niej. Obaj to poczuli. Nawiązał się kontakt między nimi. Jezus poczuł, że ktoś dotknął się Go inaczej. Co sprawiło, że moc przepłynęła od Niego? Wiara jest tym dotykiem! Przed chwilą dotknąłem się Go pod płaszczem chleba i wina. Jeśli dotknę się Go z wiarą, to nawiązuje się między nami kontakt. Czy ja czuję to dotknięcie, jak tak kobieta? Jeśli dotykam się codziennie, to po roku nie mogę się poznać. Akt wiary jest zawsze skuteczny! (św. Jan od Krzyża). Akt wiary jest jak kroplówka – odżywia nas, ale tego nie czujemy. Nic nie czuję, a żyję… zapisując te słowa próbuję analizować siebie. W tych słowach ukryty jest proces, który dokonuje się codziennie między mną a Bogiem. Tylko dlaczego ja nic nie czuję? Zmieniam się, ale dlaczego tak słabo rejestruję tę zmianę? Czy zmiana jest miarą prawdziwości dotyku? Zostawiam to pytanie na rzecz pragnienia, które właśnie dobywa się z mojego serca: „Ja chcę czuć Jezusa!” Jak modlił się Jezus? Są dwa opisy, gdzie apostołowie byli świadkami tego – Łk 9, 28-36 (1) i Mk 14, 32-37 (2). 1. Znam tę perykopę z małym wyjątkiem. On wyszedł tam, żeby się modlić. On pokazał im, co dokonuje się podczas modlitwy. Problem, że oni tam spali, ale przebudzili się we właściwym momencie. Kiedy się przebudzili, zobaczyli Go inaczej. To przemienienie polega na tym, że człowiek zostaje przewrócony na prawo. Mam swoje życie, ale mam też duszę, czyli Boga we mnie. To, co zostaje przewrócone na prawo, ujawnia najgłębszą warstwę człowieka. Oni widzą Jezusa nie przez pryzmat ciała, ale duszy i ducha. To jest efekt modlitwy. To, co jest najgłębiej, staje się widoczne. Boże, jak bardzo pragnę przewracać się na prawo. Jak bardzo pragnę, żeby moja modlitwa przynosiła takie owoce. 2. Ta godzina nie oznacza 60 minut. To jest czas spędzony z Bogiem. Ta modlitwa jest zupełnie inna. Tutaj Jezus czyni całkowity akt wiary „Jednak nie to, co Ja chcę, ale co Ty” (w. 36). Często się zdarza, że my na modlitwie nie jesteśmy, jak na Taborze, ale w Getsemani. Mamy wrażenie, że Bóg nas opuścił. „Co ja tutaj robię?” Często powtarzam te słowa. Dlatego Jezus modlił się w Ogrójcu, żeby mi pokazać, że modlitwa nie przyniesie mi żadnej radości. Często mierzy się modlitwę stwierdzeniem: „jak się czuję?” To jest bardzo nieadekwatny miernik dla modlitwy. Lepiej w wierze powiedzieć jedną „zdrowaśkę” niż cząstkę różańca bez wiary. Istotą modlitwy jest trwanie w akcie wiary. Ten akt wiary jest wytłumaczony przez samą modlitwę Jezusa. Otworzyliśmy Ewangelię, żeby po śladach Jezusa zobaczyć, na czym polega kontakt z Bogiem. Nie ma modlitwy bardziej skutecznej, jak trwanie w czystej wierze. Dla kontynuowania modlitwy w ciszy, potrzebne jest uporządkowanie dnia. Może trzeba zrezygnować z niektórych modlitw na rzecz czystego aktu wiary. Porwała mnie ta myśl!