+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Byłem ciekawy dzisiejszego spotkania z pracownikiem. Snułem pesymistyczne wizje. Powodem był własny stan. Poniesione ryzyko odbiło się w zaskórniakach: uprzedzeniach, urazach. Modlitwa okazała się niezastąpionym balsamem. W momencie spotkania mogłem swobodnie kontrolować siebie. Nie wyczuwałem wątków wyreżyserowanego przez siebie scenariusza. Wcześniej bywało różnie. To wszystko potwierdza złożoność słabości ludzkiej natury. Słabość ma swoje odcienie. Najlepszym antybiotykiem na tego typu schorzałość jest reanimująca miłość Boga. Świadomość, że było nieźle to jedyny powód, aby chwalić Boga. W drodze na filię oddałem się cichej modlitwie. Chciałem w ten sposób towarzyszyć Chrystusowi, którego miałem przy sobie w bursie. Pracownik w jakimś momencie oznajmił, że jest dyspozycyjny dla remontu kaplicy. Niestety proboszcz nie skorzystał z jego oferty. Wiedziałem, że podarowana miłość zatoczyła krąg i zainspirowała wielu do pracy nad sobą. Jeśli nie udało się sprawy odkręcić do końca, to i tak zwycięstwo stanęło po stronie miłości.