Poniedziałek w Polsce był moim dniem wolnym. Mogłem wyjechać z parafii i odwiedzić rodzinkę, znajomych, pozałatwiać swoje sprawy, odpocząć na łonie górskich stoków. Noszę w pamięci i sercu widok Beskidów o tej porze. Góry, góry kocham was za to, że swoim pięknem przypominacie mi o naszym Panu i Stworzycielu. Wszystkich wędrujących po górskich szlakach proszę: Pozdrówcie ode mnie góry!
W jakimś wymiarze udało mi powtórzyć charakter poniedziałku w Polsce. Do południa zaopatrzyłem się w potrzebne do życia rzeczy. Popołudnie spędziłem przy misce z praniem i czytałem nadesłane maile. Dziękuję mamie i przyjaciołom za pamięć i ciepłe słowa. Dla każdego dzieląca nas odległość jest trudnością. Zafascynowała mnie myśl, którą ostatnio usłyszałem w związku z poświeceniem nowego kościoła w Atbasarze. Jest chyba jedynym kościołem katolickim, który został wybudowany blisko Akimaty (Urząd Miejski). Kiedy na placu kościelnym postawiono krzyż, a budynek przyjął kształt katolickiej świątyni, ustawiono tam bilbord reklamowy, który przysłonił całość. Jeden z kapłanów skomentował ten obraz w słowach: „Ta bliskość jest bardzo odległa”. Prawdą jest, że w kilometrach mam daleko do rodzinnego domu i przyjaciół, ale ta odległość jest tylko na pozór daleka. Poprzez modlitwę, wspomnienia, myśli jesteśmy bardzo blisko siebie. Postanowiłem, że w poniedziałki będę celebrował Eucharystię w intencji rodziny, przyjaciół, zmarłych w naszych szeregach.
Wszystkim wyjeżdżającym na misje bądź łamiącym się z takimi myślami dedykuję słowa listu, który otrzymałem od zaprzyjaźnionej misjonarki: „Podziwiam, że chce się opuścić ciepełko i pojechać w taki inny nieznany świat, nieco trudniejszy do zrozumienia, a tym bardziej do pobożności. Czasem może się wydawać, że to, co się robi jest takie marne ale z Jezusem można przetrwać wszystko i przeżyć jako przygodę razem z Nim. Oczywiście ze oprócz trudności są i radości. Są rzeczy, na które w Polsce nie trzeba nawet było zwracać uwagi”. W ramach nauki języka słucham rosyjskich stacji radiowych. Właśnie spiker zachęcił, aby zadzwonić i podzielić się anegdotą. Przypomniały mi się dwie o pogodzie w Kazachstanie. Mogą się przydać dla wyjeżdżających w te strony. Mama księdza, który przebywał w tych rejonach po informacji w TV, że temperatura przebiła tu – 40 stopni zadzwoniła do swojego syna i zapytała jak wytrzymuje zimno. Syn odpowiedział, że nie ma znowu tak źle. Jest tylko – 2 stopnie. Mama uradowana wiadomością powiedziała, że w prognozie TV mówili o – 40 stopniach. „Na zewnątrz może tyle być” – odpowiedział syn. Inny ksiądz podejmując temat pogody powiedział, że w Kazachstanie jest „przez cały rok zimno, a przez dwa miesiące bardzo zimno”. Faktycznie różnica temperatur w ciągu jednego dnia sięga czasami 20 stopni. Z rana może być lato, popołudniu zima. Dodatkowym utrudnieniem są silne wiatry.
Otrzymałem dzisiaj bogactwo słowa. W Liturgii Godzin czytamy od jakiegoś czasu kazanie św. Augustyna, O pasterzach. Dzisiaj, pomimo liturgicznego wspomnienia Bł. Władysława z Gielniowa, przeczytałem dodatkowo drugie czytanie z dnia powszedniego i nie żałuję. Znalazło się w nim zdanie, które wyraziło moją aktualną świadomość związaną z obecnością na Wschodzie: Kazachstanie! „Jeśli nie chcesz, abym cierpiał, nie chciej błądzić, nie chciej się gubić.” Dodam, że moje myśli są przede wszystkim myślami Kościoła. Zawsze zależało mi, aby tak było. W swoich refleksach wyrażam to, czym Kościół żyje na tym obszarze i co myśli w danej chwili.
Na ostatek pozostało mi podzielić się ciekawym odkryciem. Jednym ze sposobów na opanowanie języka jest zestawienia brewiarza polskiego z rosyjskim. Staram się niektóre godziny liturgiczne odmawiać w języku rosyjskim podpatrując w polskim tłumaczeniu znaczenie nieznanych mi słów. Odkryłem przy tym, że w języku rosyjskim słowo „przykazanie” wyrażono głębiej, bo przez określenie „nastawienie”. W relacji z Bogiem jest taka chwila, że niektóre słowa czy określenia są niewystarczające, wyrażają za mało niż się myśli i czuje.