+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Dotychczas ten obrzydliwy duch ludzki, który mną kierował, sprawiał, że wszystko, co czyniłem lub podejmowałem, było robione „na niby”, było „odgrywane”, „małpowane”, „robione”; było w swej istocie zakłamane. Dlatego nie było we mnie nic dobrego. To, co na zewnątrz świeciło, wewnątrz, przed obliczem Świętego Boga, który „widzi w skrytości”, było pozbawione wszelkiej wartości. Wiem, że czeka mnie jeszcze ciężka walka, na śmierć i życie, z „duchem ludzkim”. Ale o jedno chcę błagać Niepokalaną: aby nie dopuściła do tego, żebym znowu stał się ślepy, aby ten straszny duch ludzki znowu nie przejął steru i nie kierował mną z ukrycia. (…) W ostatnich dniach w pracy wewnętrznej zwracam się coraz bardziej ku swojemu kapłaństwu. Uświadomiłem sobie, na czym polegał fatalny błąd pierwszych 10 lat kapłaństwa: oto punkt ciężkość pracy leżał w rozwijaniu „subiektywnych” idei, zamiłowań i zdolności – a nie w kierunku coraz głębszego przeżycia obiektywnej treści sakramentu kapłaństwa. Jak strasznie wyglądały od wewnątrz moje funkcje kapłańskie! Msza święta, brewiarz, kazania, spowiadanie, apostolstwo! Jakiś straszliwy bezwład zaciążył nad tym wszystkim, na próżno szarpałem się i usiłowałem tym funkcjom nadać jakąś wewnętrzną wartość. Bo to właśnie „ja” chciałem stworzyć tę wartość, aby ją „mieć” i przeżywać „dla siebie”. (por. ks. Franciszek Blachnicki, Rekolekcje więzienne, Kraków 2009, s. 43).