+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Życie wewnętrzne człowieka jest całkowicie zależne od działania zewnętrznego. Zaobserwowałem u siebie pewną prawidłowość. Kiedy program dnia jest napięty, wtedy bogactwo zostaje po stronie innych. Kiedy program jest luźniejszy, wtedy bogactwo pozostaje we mnie. Życie człowieka przebiega pomiędzy dwoma biegunami: dawania i przyjmowania. Idealny dzień to taki, kiedy jest po połowie. Nie ma źle, jeśli jeden dzień przebiega pod hasłem dawanie, a następny po hasłem przyjmowanie. Miłość wymaga proporcji. Nie mogę kochać, kiedy nie czuję się kochany. Zaś człowiek, który czuje się kochany, nie może nie kochać. Wielokrotnie przekonywałem się, że lekceważenie nakreślonego porządku burzy świadomość bycia kochanym, co negatywnie wpływa na jakość posługi. Wielkością człowieka jest znajomość siebie. Możliwości są uwarunkowane powyższymi zależnościami. Warto w sytuacji, kiedy po mojemu wszystko się wali: ludzie daremni, życie uciążliwe, postawić problem inaczej: Co zrobiłem dla polepszenia własnych możliwości? Czy odpowiednio zatroszczyłem się o siebie? Czy mam podstawy, aby narzekać na innych? A może mam powody, aby mieć pretensje do siebie? Szczerość przed samym sobą jest wyrazem chodzenia w prawdzie, zaś chodzenie w prawdzie jest potwierdzeniem dla obecności pokory w człowieku. Na drodze kochanej patronki trzeba pozostać małym, a nawet się umniejszać. Na pytanie: kim jestem? Św. Teresa odpowiedziała: „Jestem maleńką duszą, którą Bóg napełnił swoimi łaskami – oto kim jestem. To, co mówię, jest prawdą, zobaczycie w niebie”. W dniu dzisiejszym było więcej wydobywania z serca, ale jutro będę zabiegał dla siebie o przyjmowanie, żeby pojutrze nie było tragicznie. Pierwsze słowa, które usłyszałem po rosyjsku brzmiały благодарю Бога, dziękuję Bogu. I ja na koniec dnia dziękuję Bogu za Eucharystię, za spotkanie ku czci nowej siostry we Wspólnocie Błogosławieństw, za kolejną lekcję nauki języka, za rozmowę z mamą i bratem, za film w kinie, za – 10 stopni mrozu. Mała przyjaciółko Tereso! Dziękuję ci za „małą drogę”. Mogłem nią iść przez cały tydzień. Raz przeszedłem i ciągle chodzić muszę.