Zawierzenie jest centralną rzeczywistością życia duchowego. Św. Teresa mówi, że nie ma innego kompasu. Wszystko jest filtrowane przez zawierzenie. Całkowite zawierzenie Jezusowi, a On prowadzi nas drogą, która nas nie rozpieszcza.
Czwarte mieszkanie. Jezus oczyszcza nasze myślenie, wartościowanie, zmysły. To może się wyrażać w różny sposób np. poczucie samotności, fałszywe oskarżenie. Człowiek może się jedynie modlić o spełnienie woli Bożej. Ten odcinek i kolejne są bardzo indywidualne. Wspólne jest to, że Bóg oczyszcza i bardzo rani przy tym. Jeśli człowiek to odda, to jest to cenniejsze niż 1000 różańców. Nie trzeba wtedy uciekać do psychologa. Nie ma wtedy innej odpowiedzi, jak: „Bądź wola Twoja”. Piąte mieszkanie. Przez praktyczne zawierzenie człowiek dochodzi do tego mieszkania. Następuje zjednoczenie z Bogiem na płaszczyźnie woli. Chcę tego, czego Ty chcesz. Na tym etapie nie myślimy o żadnym grzechu, ale chcemy spełnić Bogu radość. To jest takie bardzo piękne kryterium życia duchowego. Następuje uwolnienie się od interesowności. Tutaj człowiek naprawdę jest szczęśliwy. Nie zważa już na trudne sytuacje, ponieważ jego największą i jedyną radością, jest spełnienie woli Bożej. Dokonują się na tym etapie zaręczyny duchowe. Bóg i człowiek, jak młodzi narzeczeni, chcą być razem przez całe życie. Do tego momentu człowiek może się zawsze wycofać. Po tych zaręczynach nie ma już właściwie powrotu wstecz. Można iść już tylko do przodu. Tutaj człowiek nie jest w stanie wrócić do innego stylu życia. Do tego stanu dochodzi się po długich latach. Teresa z Lisieux szła bardzo szybko, ponieważ niczego Bogu w życiu nie odmówiła. Żeby coś takiego powiedzieć, można być bardzo zarozumiałym albo może to być prawdą. Zależy całkowicie od nas, jak my idziemy do przodu. To zależy chociażby od tego, jak wykorzystujemy hodie! Szóste mieszkanie. Wydawałoby się, że w piątym mieszkaniu, jesteśmy u kresu. Zdarza się, że przychodzi ciemna noc. To jest coś bardzo tajemniczego. Człowiek traci całkowicie wiarę, czyli traci to, co ma najcenniejszego. To jest najtrudniejsza rzecz, która może spotkać człowieka. Jeśli nie ma Boga, to wszystko traci sens. Ciemna noc nazywana jest też nocą wiary, ponieważ wiara poddawana jest próbom. Okazuje się, że człowiek nie traci wiary, ale traci poczucie wiary. Teresa z Lisieux opisuje ten stan w sposób genialny. Ona przeżywała ostatnie chwile swojego życia w zupełnej nocy. W piątym mieszkaniu wszystko było dla niej jasne. Nie mogła zrozumieć, że mogą istnieć ludzie niewierzący. Zupełnie inaczej myślała już podczas nocy ciemności. W tej nocy prosiła jedynie o to, żeby Boga nie obrazić. Zgodziła się na życie bez tego poczucia wiary, żeby inni to poczucie mogli uzyskać. W tej utracie wiary człowiek może żyć do śmierci. Tutaj Jezus zabiera nam podstawową radość, że On jest! Teresa umarła w pomieszaniu tego szóstego i siódmego mieszkania. Ona już nic więcej nie potrzebowała. Pisała, że już wszystko osiągnęła, co mogła osiągnąć na ziemi. Tutaj człowiek jest lustrem Chrystusa. Inni ludzie mają wrażenie, że dotykają w takim człowieku samego Boga. Tutaj człowiek nie pełni woli Boga, ale jest narzędziem Boga. Pocieszające jest to, że my tutaj na ziemi, nie musimy żyć jak w poczekalni. To życie nie traci wtedy swej autentyczności. Rodzi się we mnie nieodparte marzenie takiego duchowego rozwoju. Zdaję sobie sprawę, że przede mną długa droga. Gdybym w życiu miał tylko tym się zajmować, to jestem gotów przystać na coś takiego.