Chyba już nie da się bardziej pokazać nieskończonej odległości między Bożą miłością a ludzkim grzechem: Oto Syn Boży, Bóg prawdziwy, szuka człowieka, żeby go ocalić i w tym celu staje się jednym z nas i przyjmuje nasz ludzki los. My, w odpowiedzi na tę Jego miłość – korzystając z tego, że On stał się jednym z nas – szukamy Go, żeby Go zabić.
Bóg dopuszcza do tego, że wciąż jest zabijany. Wielu zabija Go we własnej duszy, ponieważ głos sumienia przypomina im jakieś wielkie grzechy. W ślad za tym chcą Go zabijać w duszach innych, zwłaszcza słabszych od siebie. Wyrzucają Go z przestrzeni publicznej, którą chcieliby uczynić miejscem zwycięstwa tego, co bezbożne i Bogu przeciwne. Wyrzucają Go z rodzin – pisał we wspomnieniach ks. Władysław Bukowiński – tych rodzin, gdzie rodzice nie modlą się ze swoimi dziećmi…
Pamiętajmy, że Jezusa ludzie wielokrotnie chcieli zabić. Zabili Go jednak dopiero wtedy, kiedy On się na to zgodził.