+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Prawie cały dzień zmagałem się z acedią, bardziej obojętnością niż brakiem troski o siebie. Przerażały mnie różne wydarzenia i działania, które czekały na mnie.
Wyrazem troski o siebie miała być dyspensa od niektórych zajęć, jak chociażby z młodzieżą na sali gimnastycznej. Dzięki pomocy z Góry, udało mi się jakoś pokonać siebie i przemóc. Wziąłem udział we wszystkich zaplanowanych spotkaniach i wykazałem sporą aktywność i zaangażowanie. W zasadzie wszystkie te miejsca okazały się zbawienne i każde coś wniosło. Najważniejsze, żeby w takich sytuacjach nie ulegać kompromisom. Podejmować działania zwłaszcza wtedy, kiedy natura się buntuje i jest na NIE. Rzecz jasna, że nie obejdzie się bez pomocy łaski. Zapamiętałem moment drogi do Barowoje. Może nie było w tym nic szczególnego, ale dla mnie nie pozostało to zupełnie szare. Tuż przed wyjazdem dotarła do nas informacja o zablokowanej drodze z powodu przejazdu prezydenta. Bez zastanowienia chwyciłem relikwie św. Rity i ruszyliśmy w drogę. Nie widziałem nigdy na tej drodze tak dużo policji. Kontrolowali prawie każdego, ale my dojechaliśmy na miejsce bez żadnych dodatkowych przystanków. Pomyślałem sobie, że w końcu nie powinno nas to specjalnie dziwić, bo jechał z nami Ktoś ważniejszych niż głowy państw.