+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Księdze Starców jest taka oto przypowieść:

Przychodzi dwóch czy trzech początkujących mnichów do czcigodnego ojca po słowo. Abba – proszą – daj nam słowo. Na co on powiada: – Gdy cię ktoś uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. – Nie, nie, tego zrobić nie potrafimy – odpowiadają mnisi. – O, to jest kłopot. W takim razie może potraficie dać każdemu, który was prosi, i nie odwracać się od tego, kto bierze wam wasze? – To też jest za trudne. – No to módlcie się za tych, którzy was prześladują. – Tego też nie potrafimy zrobić. Wtedy abba zawołał praktykanta, który mieszkał z nim w pustelni, i polecił mu: „Ugotuj im kaszki!”. No bo co innego możesz dać takim ludziom? Tym, którzy twierdzą, że nie stać ich nawet na modlitwę za wroga? Już nie mówimy o tym, żeby pójść do wroga, jednać się z nim czy przepraszać, chodzi tylko o to, żeby pomodlić się za niego. Jeśli twierdzicie, że nie jesteście w stanie, to przy Wielkiej Sobocie zjedzcie sobie w ciszy kaszki.