+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Przed wyjazdem do działu geodezyjnego w Kokczetawie usłyszałem, że mam wziąć dużo pieniędzy, bo usługa ta jest bardzo kosztowna. Wyjechaliśmy w trasę tuż po Eucharystii. W Szucińsku wstąpiliśmy jeszcze do działu architektury po odbiór projektu poddasza naszego domu. Budynek spełnia rolę rekolekcyjnego. Bardzo wolnymi krokami dorasta do swoich zadań. W dziale spotkaliśmy biznesmena polskiego pochodzenia. W Szucińsku jest spora grupa ludzi tego pokroju. Przy okazji spotkań, zachęcam ich do udziału w życiu Kościoła. Tym razem powiedziałem, że najwyższy czas pomyśleć o życiu wiecznym. W odpowiedzi usłyszałem, że ów człowiek pomagał przy budowie ogrodzenia na terenie pod nowy kościoła, więc swoje zrobił dla Boga. Po wyjściu z architektury wdaliśmy się w rozmowę z firmą meblarską, która nie mogła podjechać, ponieważ zastawiliśmy samochodem podjazd. Wzięli mnie za biznesmena, który otowrzył salon gier w Szucińsku. Co prawda – nie miałem na sobie sutanny, ale była koloratka. Uśmialiśmy się z tego skojarzenia. Wędrowanie po Kokczetawie rozpoczęliśmy od urzędu rejstrującego gości zagranicznych. Okazało się, że przyjazd był zbędny, ponieważ z dn. 1 stycznia br. lotnisko w Astanie otrzymało status międzynarodowego i tym samym przejęło kompetencje biura rejstracji. Popołudniu pojechaliśmy do biura geodezyjnego, gdzie otrzymaliśmy niezbędne informacje dotyczące terenu pod budowę, m.in. że wody podziemne podchodzą do 0,7 metra i należą do agresywnych. Wiadomość ta przekreśliła koncepcję o stworzeniu podziemnego piętra. Kiedy przeszliśmy do kosztów za usługę, okazało się, że naczelnik jest osobą wierzącą i z tego tytułu zapropoponował zniżki. „To dla Boga” – oznajmił. W przygotowaniu budowy stale spotykam się z takimi postawami. Budowa wymaga sił i zdrowia, ale też kryje w sobie potencjał ciekawych spotkań, zdarzeń.