+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Obserwując przyjeżdzających uświadamiam sobie, że zmiana czasu daje o sobie znać w zmęczeniu. Na początku był niepokój, że robota nie pójdzie. Przypomniałem sobie doświadczenie sióstr Karmelitanek. Przed wyjazdem zabiegały o przewóz potrzebnych bagaży. Śmiały się, że uzbierało się sporo rzeczy na to ich ubóstwo. Szukały człowieka z transportem. Kiedy go znalazły, okazało się, że przewozi tylko materiały budowlane. Mimo to chciały go zobaczyć. Wyjaśniał, że nie może im pomóc. Usłyszał wówczas, że tu już nie chodzi o bagaż, ale o niego. Z dalszych opowiadań wiem, że spotkanie się udało i miało niesamowity przebieg. Widzieć człowieka przez pryzmat tego, kim jest; nie zaś tego, co może dać. Doświadczenie sióstr odebrałem jako dopełnienie mojej świadomości; wizji relacji z człowiekiem. Ono posiada dla mnie rangę sygnalizacji. Przejęcie może się dokonać poprzez głęboką komunię z Jezusem, zakorzenienie w Jego miłości. Człowiek na pierwszym miejscu! Ta zasada powinna stanowić taktykę życia; wszelkiego działania. Ta zasada jest dziełem Bożej miłości. Poddałem się tej zasadzie i zauważyłem, że przyjmowanie człowieka z jego zmęczeniem może stanowić szansę dla mnie. Podczas wypoczynku architekt udało mi się przygotować niedzielną homilię i dopełniłem wiele innych spraw. Czasami człowiekowi wydaje się, że może coś być na nie korzyść. Potem jednak okazuje się, że faktycznie coś było potrzebne, wkalkulowane i najważniejsze, że główny cel w niczym nie ucierpiał. Nie zawsze owo patrzenie i rozumienie spraw jest tożsame z przebiegiem. Najważniejsze jest jednak to, żeby w tych momentach pozostać zachowawczym względem siebie; nie dać upustu emocjom. To jest możliwe! Po obiedzie udaliśmy się na filię do Боровое. Fascynowaliśmy się widokami podczas drogi, a nawet zatrzymaliśmy się na moment, żeby pozwolić przeniknąć temu pięknu do naszych wnętrz. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy dwóch obiektach zbudowanych z drewna. Jeden z nich był w stanie budowy. Poprosiliśmy pracowników o zezwolenie na oględziny. Weszliśmy do środka. Natrafiłem na właściciela, który wyraził swoje niezadowolenie. Po dłużej rozmowie dowiedział się, kim jesteśmy i ostatecznie zaoferował pomoc przy załatawianiu materiału. Spotkanie zapaliło nas do pracy. Wieczór poświęciliśmy na omawianie projektu. Tradycyjnie w tym dniu przyszli ministranci. Pogadaliśmy trochę, po czym zorganizowałem im zajęcia. Marwti mnie, że nie potrafię poświęcić im więcej czasu. Obecne zajęcia odbywają się po nie małych kosztach. Nie zaniedbuję dzieł pastoralnych, ale też nie daje siebie na miarę ich oczekiwań. Liczę na swoje człowieczeństwo, które Bóg uświęca swoją łaską i wykorzystuje na spotkania z innymi, co mnie uszczęśliwia i czyni spełnionym.