+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Od czterech lat sprawuje Eucharystię. Do tej pory nie było dnia, żebym opuścił spotkanie z Ukochaną. Chciaż zdażały się sytuacje podbramkowe, tzn. sprawowałem Mszę świętą tuż przed północą, to jednak nie było dnia bez Eucharystii. Czuję się po Niej kochany, obdarzony bezgraniczną miłością. Jest dla mnie wszystkim! Najlepszą Przyjaciółką, Narzeczoną, Ukochaną! Z każdym dniem docieram do nowych pokładów tego sakramentu. Widzę, że dzięki Eucharystii miłość, która jest celem staje się drogą. Nie widzę lepszego sposobu na własne szczęście, spełnienie i radość. Na dzisiejszy dzień złożyła się wdzięczność za cztery wspólnie przeżyte lata. Wypada także przeprosić za moje zdrady, których nie sposób zliczyć i wymienić. Pewnie zabrakłoby papieru na świecie, gdyby mi przyszło szczegółowo opisywać te wszystkie momenty życia. Im częściej to sobie uświadamiam, tym bardziej dotrzegam wartość Eucharystii. Ten sakrament rośnie w moim sercu! Wraz z tym wzrostem, rośnie także eucharystyczna pobożność. Doświadczam zupełnie nowej miłości: miłości duszy do Jezusa. Rozumiem tym samym troskę świętych: Augustyna i Tomasza z Akwinu – którzy robili wszystko, żeby nie pozbawiano Eucharystii „cech osobistych i indywidulanych”, sprowadzając ją jedynie do wymiaru wspólnotowego i przedmiotowego. Prawdziwa komunia dwojga osób nie może być wszak realizowana inaczej jak właśnie w miłości i poprzez miłość. Powtarzam zatem za świętymi Ojcami: „Znak jedności i węzęł miłości – tak mówi o Eucharystii św. Augustyn; natomiast św. Tomasz z Akwinu uważa, że jest ona „sakramentem miłości (…), bo jest znakiem miłości i ją tworzy”. Na dzień dzisiejszy, w którym przypadła czwarta rocznica mojego kapłaństwa, złożyło się spotkanie z Ukochaną i refleksje o Niej, a także wyjazd do Astany. Wyjechałem po p. Elżbietę, architekt. Jej zadaniem będzie projektowanie kościoła w Szucińsku. Miałem sporo czasu do przylotu samolotu. Pojechałem zwiedzić nową część stolicy. Robi wrażenie! Odwiedziłem miejsca dotąd mi nieznane. Wszedłem do meczetu. Stałem tam przez kilka minut. Wsłuchiwałem się w siebie. Spodziewałem się jakiej myśli bądź uczucia. Ostatecznie pozostałem głuchy. Nawiedzenie meczetu wymaga dokładnego przeanalizowania i własnej refleksji. Następnie z proboszczem parafii kadetralnej udaliśmy się na lotnisko. Wyjechliśmy po architekt i karmelitanki. Zaintrygowało mnie, że przylecą jednym samolotem. Przywitaliśmy naszych gości. Okazało się, że znają się już bardzo dobrze. Podróże kształcą, ale też jednoczą ludzi. Tworzyliśmy wesoły busik podczas drogi na spoczynek. Odczuwalny był duch św. Teresy od Dzieciątka Jezus, który wyrażają słowa: „Zrozumiałam, że Miłość zawiera w sobie wszystkie Powołania, że Miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca… Jednym słowem – jest Wieczna!… Uniesiona szałem radości, zawołałam: O, Jezu, Miłości moja… nareszcie znalazłam moje powołanie, moim powołaniem jest Miłość!… Tak, znalazłam swoje miejsce w Kościele, a to miejsce, mój Boże, Ty sam mi ofiarowałeś… W Sercu Koscioła, mojej Matki, będę Miłością… w ten sposób będę wszystkim i moje marzenia zostaną spełnione!!!…”. Duch podarowany przez Siostry Karmelitanki bardzo mi się udzielił, zapalił i umocnił. Najważniejsze są miłość i radość w codzienności.