+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Rytm dnia nie wyznaczają wydarzenia, ale przeżycia, które im towarzyszą. Bywają dni, że się niczym nie żyje, z niczym się nie chodzi. Po takich dniach nie pozostają wspomnienia, a jedynie wrażenie, że czas szybko ucieka. Ostatnim czasy przeżyć dostarcza mi Boże Słowo. Każdego ranka wkładam w serce jakąś myśl i pozwalam, aby pracowała we mnie, stwarzała do miłości. Dzisiaj przeczytałem o Bogu i mamonie. Nie można dwom Panom służyć! To oczywiste, że w tej sytuacji, jeden z nich będzie kochany, a drugi zaniedbany. Może się zdarzyć, że tym drugim będzie Bóg. Na ile jest to prawda o mnie? Bywały takie momenty w ciągu dnia, że zastanawiałem się nad tym. Głębsze przemyślenia pojawiły się wieczorem. Wywołały niepewność i wątpliwość. Kiedy jest się na granicy, człowiek zaczyna natychmiastowo reagować w kierunku usprawiedliwiania. Wyczuwałem strach przed poznaniem prawdy o sobie, tym bardziej prawdy takiego kalibru. Poszedłem na całość z nadzieją, że poznam prawdę i prawda mnie wyzwoli. Zastanawiam się nad tym, co mi pomogło przezwyciężyć barierę? Pewnie świadomość, że jestem sam w tych poszukiwaniach. Doświadczenia życiowe nauczyły, że nie o wszystkim można powiedzieć, nie można tak do końca powierzyć siebie drugiemu. W każdym powinna zostać sfera, do której zaprosi jedynie Boga i nikogo więcej. Przekonuje mnie do tej postawy nie własne przykre doświadczenie, ale doświadczenia, które miałem okazję wysłuchać. Mój brak uprzedniej wiedzy w tej materii sprawił, że znalazłem się po stronie tych, których słucham. Często są żywym odbiciem moich przeżyć, odczuć. Na tej płaszczyźnie możliwe jest zrozumienie, empatia. Wydarzenie, które jest przykre i trudne, daje człowiekowi wielkie możliwości. To nie zmienia faktu, że dla doświadczonego nie kończy się na jednej lekcji. Doświadczenie odrzucenia i odepchnięcia wraca jak bumerang, prosi się kolejnego przepracowania i odrobienia. Czy spustoszenie wywołane doświadczeniem, będące formą zniewolenia, ustawia się po stronie grzechu, czy krzyża? Bywa, że sumienie pod wpływem Bożych słów, jak to dzisiejsze, poderwie się – najpierw niepewnie, a potem tylko dlatego, żeby poczuć kochające ramiona Ojca. Im większe poderwanie, tym pewniejsze opadanie.