+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Miałem zamiar pojechać do Kokszetau. Chciałem skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania, a z drugiej strony umożliwić mojej siostrze pożegnanie z miastem. Niestety od samego rana wyskakiwały różne sytuacje, które odwlekały wyjazd. Najpierw problemy z akumulatorem, a potem silnikiem. Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Byłem daleki o tego, żeby postawić na swoim i za wszelką cenę trzymać się własnych planów. Przekonałem się do prawdy, że wszystko ma swój czas. To stwierdzenie nie jest dla mnie pustosłowiem. Poddawałem się tym niepowodzeniom! Byłem ciekawy, co w sobie niosą. Wypełniliśmy zadania, które przy wersji z wyjazdem nie miałyby miejsca, jak chociażby uregulowanie rachunków za dom. Cały czas wracał temat z samochodami. Są w opłakanym stanie. Być może dzisiejszy wyjazd zakończyłby się katastrofą dla jednego z nich. Według mojego pomiaru dokonanego dwa dni temu, było dostatecznie dużo oleju w silniku. Dzisiaj okazało się, że było poniżej minimum. Sprawa wyszła na jaw w związku z awarią akumulatora. Niby mało znacząca sytuacja, a ja widzę w tym Boży palec. W serii niepowodzeń znalazł się jeszcze wyjazd do Barowom. Pojechaliśmy tam, żeby posprzątać po remoncie. Na miejscu okazało się, że zapomnieliśmy kluczy. Niedaleko kaplicy żyje parafianka, która znajduje się w posiadaniu zapasowych. Podstawowym problemem było zlokalizowanie jej domu. Stukaliśmy od drzwi do drzwi, pytaliśmy przechodniów i ostatecznie nie zrealizowaliśmy zamierzonych celów. Widocznie tak miało być! W drodze powrotnej zajechaliśmy do jednej z wiosek położonej w lesie. Jechaliśmy między zabudowaniami, a potem przez polanę i las. Podziwialiśmy widoki w świetle zachodzącego Słońca. Krajobraz dostarczał niesamowitych wrażeń. Była to forma rekompensaty. Poczułem się szczęśliwy pośród niepowodzeń. Nie jest łatwo od razu zgodzić się na Boże projekty. Potrzeba nieraz głębszego spojrzenia, specjalnego przeżycia, żeby to wszystko objąć i zobaczyć w pozytywnym świetle. I najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że owo przeżycie też jest darem. W podarowanych wydarzeniach znalazła się także informacja o adhortacji apostolskiej „Sakrament miłości” przygotowanej przez papieża Benedykta XVI. Wyczekiwałem tego dzieła, więc tym bardziej ucieszyłem się z jego pojawienia. Zżera mnie pragnienie głębszego rozumienia spotkań z moją Ukochaną. Z ogromną wdzięcznością w sercu przystępuję do lektury.