+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Dwa dni temu podczas wieczornej przechadzki zgubiłem pierwsze paciorki i krzyżyk z różańca. Ubolewałem, bo różaniec otrzymałem od Ojca Świętego Jana Pawła II, kiedy razem z rocznikiem pielgrzymowaliśmy do Rzymu tuż po święceniach kapłańskich. Pogodziłem się z utratą i zamierzałem do listy rzeczy potrzebnych dopisać różaniec. Stało się jednak inaczej. Otrzymałem nowy papieski różaniec od kardynała Rogera Etchegere’a (nie mam pewności, czy dobrze zapisałem), który w tych dniach przebywał w Kazachstanie jako delegat papieża Benedykta XVI na Kongres Religii. Jeśli dobrze pamiętam, to właśnie ten Kardynał zastępował papieża Jana Pawła II w Gliwicach. Ucieszyłem się z tego daru i po uroczystościach postanowiłem wypróbować nowy różaniec. Przechadzałem się brzegiem rzeki w kierunku nowej Astany. W połowie drogi sięgnąłem po różaniec. Ku mojemu zdziwieniu był przerwany w tej części, którą utraciłem. Pomyślałem sobie: „Ojciec Święty patrzy ze swego okna i interweniuje”. Modlitwę z części bolesnej postanowiłem ofiarować w intencji mieszkańców Astany. Ciągle wraca jedno pytanie: jakie jest moje zadanie w tej części świata? Co ja tu mam robić? Za wiele powiedzieć się nie da, bo język rosyjski wciąż jest mi obcy. W tej bezradności odkryłem swoją misję: modlić się, modlić się i jeszcze raz modlić się. Więc zacząłem. Przy trzeciej dziesiątce zobaczyłem z mostu człowieka w wodzie. Myślałem, że łowi ryby, bo po drodze widziałem kilku rybaków. Kiedy podszedłem bliżej okazało się, że potrzebuje pomocy. Miałem obawy, czy to nie jest jakaś zasadzka, bo miejsce było całkiem wyludnione. Zszedłem do niego. Okazało się, że jest pochodzenia serbskiego. Nie wyglądał na pijanego, o czym też zapewnił. Z rozmowy wynikło, że nie zachował ostrożności, pośliznął się i wpadał w nurt rzeki. Sam nie dałby radę wyjść, bo brzegi były ostre i w dodatku śliskie. Po kilku próbach chwycił się mojej ręki. Byłem po uroczystym obiedzie, więc wyciągnąłem go na brzeg. Powiedział po polsku: „dziękuję”. Rozstaliśmy się. Ostatnią dziesiątkę kończyłem tuż przy katedrze na parkingu przed Centrum Sportu. Stało kilka samochodów. Za szybą jednego z nich zobaczyłem różaniec. O katolik! Przy innym mantrę. O muzułmanin! Teraz już będę zwracał uwagę, kto jaki różaniec za szybą wozi. Zakończyłem przy plakacie Matki Bożej, która patronuje trwającemu synodowi w Kazachstanie (15.09.2005 – 17.05.2008). Spojrzałem na pierwszą datę i uświadomiłem sobie, że dzisiaj pierwsza rocznica. Spojrzałem na drugą, ale tę myśl zatrzymam dla siebie.