Zafascynowała mnie wczorajsza Ewangelia. Grzeszna kobieta zaimponowała mi umiejętnością przyznania się do siebie, do własnej grzeszności. Są takie mechanizmy, które przeszkadzają tej świadomości: usprawiedliwianie się (król Dawid) i wytykanie innym (Szymon, gospodarz uczty). Czasami mam wrażenie, że te mechanizmy odnoszą górę.
Różnica między grzesznicą a Szymonem tkwiła nie tylko w jakości grzechu, ale w świadomości siebie. Jestem daleki od stwierdzenia, że kwalifikacja grzechu przybliża człowieka do tej zdolności. Raczej ilość grzechów przebaczonych! Komu się dużo odpuszcza, ten bardziej miłuje. Grzechy, których nie można przebaczyć to właśnie te grzechy, dla których nie prosi się o przebaczenie. Dzień dzisiejszy pochłonęło przygotowanie domu do przyjęcia grupy dzieci. Między tymi zajęciami owa fascynacja.