Cieszę się z powrotu parafian, których ranię taką czy inną decyzją. Mam tu na myśli najbliższych współpracowników. Czasami muszę podejmować trudne decyzje.
Staram się o delikatność w tej materii, ale i tak nie odbywa się to bezboleśnie. Dzisiaj z jednej strony radość z powrotu, a z drugiej świadomość czekających mnie decyzji i obawa o podejście do kwestii wiary, Kościoła. Przyjęcie do pracy to rzecz normalna, a zwolnienie z pracy nie jest już takie normalne, a przecież jest to oczywistość, która wpisuje się w życie. Ciężko być pracodawcą w sutannie. Pracownicy często biorą nas na litość i dobijają swego.