+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Pierwszy raz w życiu brałem udział w modlitwie Szabatu. Odbywała się przy pięknie udekorowanym i zastawionym stole. Rozpoczęliśmy od nucenia żydowskiej melodii, a następnie śpiewaliśmy psalmy po hebrajsku. Śpiew przeplatał się z modlitwą uwielbienia. Każdy czynił to we własnym języku, jak serce podpowiadało. Miałem wrażenie, że czas stał się wiecznością. Modlitwie towarzyszyły także wymowne znaki. Przyniesiono światło i zapalono świece na stole. Myśli powędrowały do Izraelitów, którzy przymierzali ciemności przy „słupie ognia”. Przygotowane kielichy wypełniono winem aż do przelania. Był to znak Bożego miłosierdzia. Czynności towarzyszyła modlitwa. Następnie piliśmy z tych kielichów, żeby posmakować i wielbić Boga za jego niezmierzoną miłość. Później dzieliliśmy się chlebem – manną z nieba. Przy podawaniu kielicha i chleba mówiliśmy jeden do drugiego: „szabat szalom”. Rozpoczęła się wieczerza, podczas której skupialiśmy się na tematach duchowych.