Wierzecza Wigilii Paschalnej przyciągnęła tłumy, jak na nasze warunki. Dałem trochę „popalić” zgromadzonym. W tym roku przeraził mnie przerost formy nad treścią. Przywiązywanie wagi do spraw drugorzędnych staje się modne również tutaj.
Na początku kazania powiedziałem, że pochodzę z takiego regionu Polski, gdzie podczas świąt „grzmi” się na kazaniach. Bolało mnie, że Wielki Czwartek i Wielki Piątek były praktycznie niezauważalne dla większości. Zwyciężyły święconki! Apelowałem, że Zmartwychwstanie uczy nas bardziej BYĆ niż MIEĆ. Zmartwychwstanie to BYĆ chrześcijanina! Triduum Paschalne jest okazją, żeby być z Panem. I grzeszność ludzka, moja własna gubi się, umiera podczas bycia z Bogiem cierpiącym, umierającym, umarłym, zmartwychwstałym… Święta Wielkanocne uczą nas autentyczności w przeżywaniu wiary. Najgorszym momentem dla wiary jest zgoda na autentyczność w postaci przykrywki, dodatku. To prawda, że nie mam wglądu w ludzkie dusze. Czyjaś nieobecność podczas, gdy właśnie o obecność chodzi, nie pozwala mi jednak myśleć inaczej.