+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Przypowieść urywa się w połowie rozmowy ojca ze zbuntowanym na miłosierdzie synem. Dlaczego? Dlatego, że ona na tym świecie nie ma zakończenia, lecz ciągle się powtarza.
Obydwaj byli na polu. Starszy tak oddalił się od domu, że nie wyglądało to na odejście. Choć nie wyraził tego wprost, żałował, że nie zgrzeszył. Był tak blisko Ojca i jednocześnie nie wszedł do wnętrza Jego domu! Przypowieść ta ostrzega też przed postawą drugiego: pozornej poprawności moralnej. Syn służył od lat ojcu, ale tylko służył, czyli wykonywał obowiązki, zakazy i nakazy, nie szukał miłości i czułości w jego ramionach. Ani zmysłowość, ani mistyka nie pociągnęły go i nie ciekawiły. Nie miał odwagi pogrążyć się w grzechu, choć naprawdę za nim tęsknił, co widać w jego pretensjonalnych wyrzutach: „Nigdy mi nie dałeś koziołka, abym ucieszył się ze swymi przyjaciółmi”. Tęskni za uciechami życia, ale ich sobie sam zakazał, choć niezrozumiale do ojca ma żal. Ojciec przecież mu mówi: „Dziecko, wszystko moje jest twoje!”. Co jest Ojca? Ojca jest uczta, czyli Eucharystia. Najdelikatniej jak mógł, dał synowi do zrozumienia, że w każdej chwili może sobie sprawić ucztę, ale tajemnicą pozostanie, dlaczego starszy syn ani w grzechu nie szukał radości, ani w domu ojca. Może częściej widzę siebie w postawie starszego syna niż młodszego!?