+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Z jednej strony cieszę się z perspektywy budowy i remontów, a z drugiej doświadczam na sobie ogromnego ciężaru tego zadania. Z każdym projektem i pomysłem idę do kaplicy, by omówić go z Jezusem. W zasadzie zawsze kończę refleksją: „Jeśli tego chcesz, to będzie; znajdą się odpowiednie środki”. Zależy mi, żeby rozdzielać własne pragnienia od Jego pragnień. Mojemu szczęściu i spełnieniu służy pokorne poddawanie się Jego woli, a nie realizacja własnych ambicji. Jałowość i skostniałość odczuwane podczas zajęć są dla mnie znakiem, że nie idę Jego drogą. Najwyższa pora, żeby się zatrzymać i poszukać wzrokiem właściwego kierunku. Przy podejmowaniu Bożych pomysłów spotykają mnie piękne doświadczenia. Kiedy odwoziłem pracowników na miejsce pracy, zatrzymał mnie starszy człowiek. Prosił, żeby go podwieźć do centrum. Po drodze nie zabrakło tematów związanych z profesją i wiarą. Okazało się, że jest Baptystą. Modlił się po niemiecku, rosyjsku i kazaksku. Razem z siostrą łączyliśmy się duchem i odmawialiśmy: „Amen” po każdej modlitwie. Byłem także pod wrażeniem postawy elektryka, który zgodził się przyjechać, by zobaczyć stan przewodów. Nie miał przy sobie narzędzi i roboczej odzieży, a mimo to zaczął pracować. Nie wiem, jak to się stało, ale zrobił kawał dobrej roboty i był w tym bezinteresowny. Te wszystkie doświadczenia są dla mnie znakiem, że Bóg chce tam objawić swoją miłość. Ja wpisuję się w to Jego chcę całym sobą i z góry przepraszam, że czasami marudzę.