+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Najniebezpieczniejszą pokusą jest zniechęcenie: żeby zrezygnować z dążenia do wyższych doskonałości, do zupełnego wyrzeczenia się i zadowolić się przeciętnością. Pokusa ta nie przychodzi wprost i wyraźnie, lecz działa jako pokusa utajona. Opanowuje podświadomość niepostrzeżenie, powoli. A droga, którą wchodzi, są różne połowiczności, drobne zaniedbania, kompromisy. Każda taka rzecz osłabia wolę ofiary – aż wreszcie budzę się jakby w matni, osaczony, przygnieciony i związany oziębłością. A potem taki upadek muszę okupić szarpaniem się, mozolnym wydobywaniem się, długim wołaniem o powrót mocy łaski. To mnie najwięcej gnębi, że wola do zupełnego wyrzeczenia się jest we mnie jeszcze taka słaba; że jeszcze istnieje ta niepewność, możliwość wpadnięcia na dłuższy okres w połowiczność i oziębłość, ugrzęźnięcie w miejscu, albo cofnięcie się. Jeżeli jednak wyobrażę sobie na chwilę tę możliwość – rezygnacji z ostatecznego wyrzeczenia się – widzę od razu, że jest to rzecz niemożliwa; wtedy życie moje straciłoby sens i treść… Wniosek z tego: muszę wystrzegać się za wszelką cenę pokusy zniechęcenia, nie pozwolić jej wkradać się niepostrzeżenie i chwytać mnie w swoje zdradzieckie sidła. Strzec się każdej niewierności, szczególnie jakiegoś wewnętrznego kompromisu, pogodzenia się ze słabością. A przede wszystkim modlić się, modlić się… siła wyrzeczenia się jest zawsze darem i owocem modlitwy.