„Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.” (Jr 17, 5).
Żył pewien człowiek bogaty… U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz!
Dzisiejsza Ewangelia rzuciła światło na moją sytuację. Wielkich wymienia się z imienia! Wielcy w pojęciu świata mierzą się siłą, bogactwem, sukcesami. Nie mogę w ten sposób powiedzieć o sobie. Czuję się jak Łazarz, który żyje z tego, co spadnie ze stołu; któremu psy liżą rany, a tych nie da się policzyć. Z moją słabością nikt się nie liczy. Pluje się na nią, obrzuca wyzwiskami, kwituje „słabym dniem”… Nie widzę sensu się bronić, bo cóż tu bronić. Pewnie ten, kto spotyka mnie pierwszy raz, buduje sobie super opinię. Kto mnie zna głębiej, bez miłości Chrystusa, może tylko pokazać swoją władzę, okazać wielkość. Przeklęty ze mnie mąż, bo nadzieję położyłem w człowieku. Ta forma zależności nie ma przetrwania, ona musi umrzeć!
Wielki Post jest czasem na odważne decyzje!