Dlaczego niezrozumiałe decyzje tłumaczyć „wolą Bożą”, kiedy one za wiele nie mają wspólnego z Bogiem i Kościołem? Z dwóch stron doznaję nalegania. Czuję się wewnętrznie rozdarty. Z jednej strony przerażają mnie decyzje, posunięcia odpowiedzialnych za Kościół, a z drugiej nie chcę „obrabiać” własnego gniazda. Wczytuję się w dokumenty Kościoła i próbuję weryfikować siebie i nas. Jest mi strasznie przykro, że jesteśmy tak słabej wiary, tak mało poddajemy się Duchowi Świętemu. Niektórzy, jak Oliver Clément, twierdzili, że Duch Święty w Kościele katolickim „został pominięty”. Jeśli to prawda, nie przykrywajmy takiego stanu rzeczy twierdzeniem o woli Bożej. Nie tłumaczmy wolą Boża tego, co nie jest Duchem Świętym. Kieruję te słowa do siebie, ale także do biskupów, rektora… Nie przykrywajmy świętością Jego braku. To jest bluźnierstwo! Ludzie autentycznej wiary nie nabiorą się na taką taniochę. Kościół bez Jego tchnienia jest tani! Modlę się o kryzys dla takiego Kościoła. Jeśli odnowa nie może dokonać się przez odnowione serce, niech dokona się przez puste kościoły, afery, skandale. To, czego nie może ruszyć moc z wysoka, tego dokona Wyborcza, Fakty i mity i inne… Boże, takie ze mnie plugastwo, a jeszcze śmiem krzyczeć!
Kiedy uświadamiam sobie obecność Boga, czuję się jak prostytutka…
Jeszcze przed chwilą sprzedawałem się w grzesznych myślach, czynach, słowach…
We wspólnocie miłości moja świadomość doznaje dziwnego przeobrażenia… płakać mi się chce… z wdzięczności…
Przy tobie… drogi księże, nie mogę oderwać się od swojej prostytucji…