+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Owocem działania Ducha Świętego jest jedność. Jedność zwycięża podziały, o ile poddajemy się natchnieniom Trzeciej Osoby Trójcy Świętej. Na kanwie tych refleksji przypomniała mi się opowieść biblijna o uschłym drzewie, które gospodarz polecił wyciąć. Szansę przetrwania drzewo może zawdzięczać ogrodnikowi. To on upomniał się o tę stertę gałęzi, stanął w ich obronie. Nasze relacje podobne są do tego wyschniętego drzewa. Brakuje im budulca, żółknieją, nie dają poczucia szczęścia i spełnienia… Przychodzi taki moment, że człowiek wciela się w rolę gospodarza. Przykłada siekierę do korzenia… Na horyzoncie niespodziewanie pojawia się ogrodnik, a więc ten, który uprawiał glebę wokół tego drzewa; zna historię jego życia, większą lub mniejszą urodzajność. Trzymałem już siekierę w ręce, kiedy zauważyłem ogrodnika mojej przyjaźni – Jezusa. Daj szansę jedności! – usłyszałem Jego szept. Zrozumiałem, że moje reakcje były zbyt drastyczne. Pod wpływem spotkania z Ogrodnikiem wiedziałem, że trzeba zastosować środki łagodzące… zawieszenie, separacja, postanowienia… Relacja wymaga reaktywacji, to oczywiste! Nie można bazować tylko na własnych siłach czy obietnicach, bo one są zbyt płytkie, pozostają po nich pobożne życzenia. Czego brakuje mojej relacji? „Ty wewnętrznego”! Istnieje Ty na poziomie werbalnym: gotowość oddania życia jeden za drugiego, wdzięczność, czy pozawerbalnej: gesty wzajemnej pomocy. Ty wewnętrzne komunikuje się poprzez serce. Werbalność czy pozawerbalność są kanałami dla owych sygnałów. Mam wrażenie, jakby siła ich częstotliwości zmalała, a jej jakość była z przerwami. Jeżeli ja sam z siebie jestem niezdolny do głębszych relacji i nie kryję się z tym, to druga strona ma przed sobą nietuzinkowe wyzwanie. Owa niezdolność nie przekreśla całkowicie bycia dla… Istota niezdolności tkwi w zdolności do autodestrukcji. Noszę potencjał, który miłość podaje w postaci miłości raniącej. Oto wyzwanie przed którym stoi przyjaciel! Jest oczywiste, że jeśli ta „moja” miłość zaczyna go przerastać, pojawia się we mnie już nie tyle poczucie winy, co raczej litość na widok jego cierpienia. Czy wyrazem litości może być „zamach” na relację? Trzymałem siekierę z powodu świadomości nieproporcjonalności w miłości. Pojawił się jednak Ogrodnik, któremu zawdzięczam to drzewo. Nie powiem: dzięki Bogu, że się pojawił! Obecność Ogrodnika chce nas nauczyć czegoś więcej. Oto pierwsza myśl, jak mi przyszła w Jego obecności: budujcie na Chrystusie! Prawdą jest, że praca misyjna wyjaławia glebę, ale takie czy inne prowadzenie się nie pozostaje również bez wpływu na jej jakość. Kto prowadzi życie powierzchowne, nie jest w stanie utrzymać głębi, donieść głębi. I najważniejsza myśl: te słowa nie mogą pozostać na papierze, bo ten sam papier raz jest świadkiem szczęścia, a innym razem świadkiem tragedii.