+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Dzisiaj powtarzałem lekcje z dzieciństwa, kiedy mama uczyła mnie podstawowych zasad wiary. Z tą różnicą, że wtedy było po polsku, a dzisiaj po rosyjsku. W związku z doświadczeniem nasuwa się refleksja, że prawdy jako formułki są łatwo przyswajalne, ale trudne jako drogowskazy życia. Jedno z przykazań rozpoczyna się od słowa почитаи – szanuj… Przykazanie to jako pierwsze występuje na drugiej tablicy, właśnie tej dotyczącej miłości bliźniego. Адам Джексон podaje, na czym polega sekret szacunku: „Żeby kochać człowieka, trzeba go szanować. I przede wszystkim trzeba szanować siebie. Jeśli nie szanujesz siebie, to nie możesz kochać siebie; a jeśli nie kochasz siebie, to bardzo trudno kochać innych. Trzeba nauczyć się akceptować siebie, cenić siebie, niezależnie od tego, co inni mówią o tobie. Trzeba nauczyć się tego, że każdy ma swoje miejsce w świecie. Każdy z nas jest niepowtarzalny. Ty wiesz, że nigdy jeszcze nie było takiego, jak ty, i nigdy więcej nie będzie kogoś takiego? Już za tą niepowtarzalność każdego żyjącego – bogatego czy biednego, czarnego czy białego, kobietę czy mężczyznę – należy szanować. W judaizmie jest piękne stare powiedzenie: „Ten, kto uratuje jedną duszę, uratuje cały świat”. To znaczy, że każdy jest bezcenny – niezależnie od koloru skóry i religii – i u każdego jest prawo do życia. Wielki problem w świecie wynika z tego, że my tracimy szacunek – do siebie, do innych ludzi, do życia. W rezultacie nie ma w nas miłości. Kiedy zrozumiesz swoją wartość, wtedy zrozumiesz wartość innych i będziesz ich szanować. Kiedy zaczniesz cenić człowieka, wtedy zaczniesz go kochać.” Nauka nie poszła w las. Refleksje o szacunku towarzyszyły mi podczas nawiedzenia cmentarza. Razem z babuszkami pojechałem modlić się na groby. Po drodze wynikły nieporozumienia. Okazało się, że część chce jechać na stary cmentarz, a część na nowy. Słuchałem tego wszystkiego z wielką cierpliwością. Kiedy znane były potrzeby i pragnienia ustaliśmy tak, że wszyscy byli zadowoleni. Z racji, że wczoraj modliłem się na starym, dzisiaj pojechałem na nowy. Moją uwagę przykuła prawosławna kaplica cmentarna. Była prosta, zbita z belek, z charakterystyczną kopułą. W środku było pusto. Odwiedziliśmy kilka grobów naszych wiernych. Trzeba było się napatrzeć, żeby dojrzeć katolicki krzyż. Była także okazja do indywidualnej modlitwy. Kiedy polecałem Bogu tych, którzy zginęli w katastrofach i wypadkach, przed oczami pojawiła się mogiła, gdzie spoczywali małżonkowie. Zakończyli swe ziemskie pielgrzymowanie w tym samym czasie. Modliłem się za muzułmanów, prawosławnych, katolików. Przecież wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga.