+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Zafascynowała mnie „mała droga” zaprzyjaźnionej świętej. Przez siedem kolejnych dni zamierzam skupiać uwagę na jednym z przystanków tej drogi. Podzielam zdanie mojej małej przyjaciółki, że współcześnie nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda. Chciałbym znaleźć się w windzie św. Teresy, która unosi aż do Jezusa, bo jestem mały z powodu ciążącego mi bagażu życiowych doświadczeń, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. „Windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są twoje ramiona, o Jezu! A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinienem zostać małym, stawać się coraz mniejszym” (por. „Dzieje duszy”). Pomysł z windą koresponduje z ikoną, która swym przesłaniem oddaje „małą drogę”, czyli świadomość bycia ukochanym dzieckiem Boga. Otrzymałem tę ikonę od Wspólnoty Błogosławieństw na imieniny. Przedstawia Jezusa i Jana. Mistrz lekko pochyla się nad Apostołem. Jest dla niego Zbawicielem i jedyną Miłością. Zaś Jan przytula się do piersi Jezusa. Jego głowa spoczywa na sercu. Na jego obliczu rysuje się głębokie pragnienie, aby usłyszeć rytm bicia Boskiego serca Zbawiciela. Widać, że jest spełniony i szczęśliwy. Nie tylko słyszy, ale także czuje na swoich barkach dotyk gorącej od miłości ręki Jezusa. Przynaglony miłością wyciąga swoją dłoń w kierunku dłoni ukazującej zbawienie. W tym geście widać jednoznacznie, że pragnie zbawienia. Rozumie, że miłość domaga się miłości. Człowiek kocha, kiedy sam czuje się kochany. Jest gotów oddać swojego życie, kiedy sam na sobie doświadczy miłości na śmierć i życie. Słowami modlitwy o. Pio sprowadzam windę do siebie: „Panie widzisz, jak bardzo pragnę Twojej miłości. Daj mi tę miłość, a ja ci ją ofiaruję”.