Kiedy patrzyłem na uczestników apostolatu „Margaretka”, ogarnęła mnie myśl, że oni lepiej rozumieją kapłaństwo urzędowe niż ci, którzy tego dostąpili.
Czy ich stała modlitwa doprowadzi do nawrócenia kapłanów? Nie ma innego sposobu na poprawę kondycji Kościoła w Polsce. Tak się niefortunnie złożyło, że w jednym miejscu odbywały się dwa ważne wydarzenia. Oprócz wspomnianej pielgrzymki miały miejsce obrady Episkopatu Polski. Część budynków gastronomicznych pozostały bez dostępu dla pielgrzymów. Więc kawy nie udało się wypić. Z drugiej strony miejsce, które połączyło wspomniane wydarzenia jest znakiem, który warto rozeznać i odczytać w duchu czasu.
Relacje w mediach skupiły się na jednej myśli, która widniała w nagłówkach: Biskupi przepraszają za „wykorzystywanie seksualne, partyjniactwo i nałogi”. Co ciekawe na zdjęciach pokazują biskupów, którzy w obradach nie wzięli udziału. Skąd to wiem? Bezpośrednio od jednego z uczestników. Ale do rzeczy… Czy ktoś przyjmie na poważnie ten akt przeproszenia? Tak i nie! Tak, jeśli pójdzie za nim radykalna zmiana myślenia i postępowania. Nie, jeśli to będą wyłącznie słowa.
Kościół w Polsce potrzebuje pilnej odnowy życia kapłańskiego, nawrócenia kapłanów. Wiem, co piszę, bo żyję w tych strukturach. Mam jednak świadomość tego, że doświadczenie misyjne pomogło przesiać wartości. Razi mnie tutaj wiele rzeczy, ale najbardziej martwi mnie pogoń za pieniądzem. Czy jestem od tego wolny? W myślach toczy się walka, ale nie mam sprecyzowanych celów na przyszłość, jak zmiana auta, nabycie nieruchomości, budowla „spichlerzy” i odprowadzam dziesięcinę na cele charytatywne z zastrzeżeniem, że pozostaje od wpływu jakiegokolwiek księdza. W życiu codziennym są wydatki, ale takie, jakie każdy ponosi. No więc… poszedłbym za ciosem i do modlitwy dorzucił: jeśli kasa was zmieniła, to brak kasy was odmieni.
Zbudowała mnie postawa ekipy TVP Polsat. Spacerowałem w pobliżu ich samochodu, a z racji tego, że rozmawiali głośno słyszałem, o czym mówili. W pewnym momencie jeden z nich rzucił „mięsem”, ale kolega z ekipy go skarcił, upomniał. Było to zupełnie naturalne i nie było podyktowane moją obecnością.
Mszę świętą ofiarowałem w intencji członków apostolatu z parafii, gdzie obecnie posługuję i parafii św. Józefa, Robotnika z Katowic. Te dwie grupy były w jednym autobusie. Niech to będzie wyraz mojej osobistej wdzięczności za modlitwę, którą podjęli w mojej intencji. Oby prowadziła do nawrócenia mojego serca.