+48 606 283 414 larafal@interia.pl

Człowiek zawsze czymś żyje. Od tego, czym żyję, zależy to, jak żyję. Można „żyć”, a można „świętować życie”. To drugie pojęcie stało mi się bliskie poprzez książki H.J.M Nouwena. Nie mam tu na myśli jedynie nazwy, ale sposób życia jaki się pod nią kryje. Można „żyć”, a można „świętować życie”. To drugie staje się często przedmiotem mojej tęsknoty. Dzieje się tak wtedy, kiedy brakuje świętowania. Jeśli człowiek w historii swojego życia skosztował świętowania, to w zasadzie potem nie może inaczej. Wegetowanie męczy, przygniata! Budulcem dla świętowania jest życie z modlitwy i duchowej lektury. Postanowiłem ubogacić swoją codzienność jednym i drugim. Są dni, kiedy jakieś działania wypierają budulec, wchodzą na miejsce modlitwy i lektury. To są dni, kiedy człowiek sam pozbawia siebie źródła. Człowiek oszukuje siebie, jeśli twierdzi, że nie ma czasu, dużo pracuje i dlatego nie może poświęcić czasu dla siebie. To jest praca przeciwko samemu człowiekowi. To jest znak, że nie kocham dostatecznie siebie. Drugie przykazanie miłości mówi: „Kochaj bliźniego jak siebie samego”. Zawsze owo uzasadnienie (jak siebie samego) było w punkcie moich refleksji. Jak możemy kochać innych, kochać ich w sposób dostateczny i pełny, jesli siebie gubimy, siebie nie kochamy, sobie odbieramy budulec. Najczęstszym powodem konfliktów, rozłamów w relacjach z innymi, jest niedostateczna miłość siebie. Kto skąpi swojemu duchowi, ogranicza go, nie kocha siebie w sposób pełny, w sposób godny człowieka. Tym człowiekiem jest ten, który siedzi w mojej skórze. Często się na tym przyłapuję i widzę, jakie są konsekwencje upadku duchowego formatu. W ostatnich dniach czerpię dla siebie refeksje z nowej encykliki Benedykta XVI „Spe salvi facti sumus” (W nadziei już jesteśmy zbawienie). Po przeczytaniu zaledwie kilku punktów zauważyłem, że dokument posiada wymiar esencyjny. Jest z najwyższej półki. Da się, ale nie jest wskazane, żeby przeczytać tę encyklikę za jedno posiedzenie. Lepiej podkreślać i kilkakrotnie wracać do tych refleskji. Encyklika nie wypiera z mojego życia Ewangelii i słów Pisma. Stanowi dla nich lekturę uzupełniającą. Myślę, że nie popełnię błędu myślowego, jeśli powiem, że ta encyklika pokazuje człowiekowi podłoże myślowe, o które się ociera i z którym się spotyka. Jeśli tak jest, to refleksje w niej zawarte pomagają zrozumieć siebie w świetle Bożego Słowa tu i teraz (encyklika). Przez następne dni będę czytać owy dokument z zatrzymaniem przy najbardziej aktualnych dla mnie refleksjach.